Życie Zero Waste Katarzyny Wągrowskiej dostałam w prezencie
pod choinkę. To znaczy, zażyczyłam sobie ten konkretny prezent. Już dużo
wcześniej zainteresowałam się ideą zero waste. Guru tego ruchu jest Bea
Johnson, kobieta której rodzina przez cały rok wyprodukowała jedynie słoik
śmieci. Pamiętam, że już kilka lat temu przeczytałam o niej artykuł w jakiejś
gazecie i już wtedy zafascynowała mnie to zjawisko, aczkolwiek podejście Bei wydało
mi się zbyt radykalne. Jakieś pół roku temu trafiłam na instagrama Katarzyny
Wągrowskiej, która próbuje zaczepiać ideę zero waste na polskim gruncie. Potem,
w jesiennym numerze któregoś z magazynów luksusowych dla kobiet, pojawił się
znów artykuł o Bei. Tym razem podziałał on na mniej bardziej zachęcająco. Wiedziałam
już, że muszę przeczytać Życie Zero Waste - pierwszą polską książką o tej
tematyce.
Najogólniej rzecz biorąc, życie w duchu zero waste polega na wytwarzaniu jak
najmniejszej ilości śmieci i w związku z
tym, przyczynianiu się do ratowania naszej zaśmieconej planety. Idea opiera się
na pięciu zasadach: Refuse (odmawiaj), Reduce (ograniczaj), Reuse (użyj
ponownie), Recycle (przetwarzaj) i Rot (kompostuj). Książka Katarzyny Wągrowskiej naprawdę otwiera
oczy. Dzięki niej zrozumiałam jak dużo śmiecimy. Woreczki, ulotki, jednorazowe
kubeczki, plastikowe butelki, opakowania po produktach spożywczych,
kosmetykach, artykułach chemicznych. Śmieci są WSZĘDZIE, otaczają nas z każdej
strony, wprost w nich toniemy nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Wysypiska nie nadążają z ich przetwarzaniem i utylizowaniem. Ta książka
uświadamia i jest to jej największa zaleta. Po jej przeczytaniu już nigdy nie
zrobisz zakupów bez świadomości ile woreczków, czy opakowań zmarnujesz (no
chyba, że po prostu świadomie postanowisz wszystko to zignorować ale to już
inny problem). Ja dużo nawyków zero waste wyniosłam już z domu (nie marnować, nie
wyrzucać, używać ponownie itp.) a i tak byłam w szoku, gdy zdałam sobie sprawę
ile śmieci generuję.
Wiecie, że „Polacy zużywają 466 torebek foliowych rocznie na
osobę”? Gdy pomnożymy to przez liczbę mieszkańców naszego kraju otrzymamy wynik
17 tysięcy 708 miliardów torebek. A każda z nich rozkładać się będzie przez
wiele setek lat. W USA zużycie plastikowych butelek wynosi 1500 na sekundę.
SEKUNDĘ. A liczba śmieci tylko rośnie. Jakim cudem ma się to rozłożyć???
Przyznam, że do tej pory nie zwracałam większej uwagi na
opakowania produktów. Owoce, warzywa pieczywo pakowałam w foliowe woreczki. Nawet pojedyncze sztuki bo... wydawało mi się to bardziej higieniczne. Teraz, jak
przechadzam się po markecie jestem zatrwożona liczbą otaczających mnie śmieci. Bo
każde opakowanie produktu to tak naprawdę śmieć. W książce pojawia się wielokrotnie
przykład, że nawet owoce lub warzywa BIO zapakowane są szczelnie w foliowe
opakowania. Dziś w LIDLU widziałam stosy bananów BIO kiszących się w foliowych
opakowaniach z informacją, że są sprzedawane tylko tak i aby sobie tych
opakowań nie rozrywać. Jedyne pieczarki jakie mieli, to w plastikowym koszyczku
zawiniętym w folię. Podaję Wam te przykłady, bo po prostu dzięki tej książce je
dostrzegam. Wcześniej, zapewne nie zwróciłabym na to uwagi.
Książka Katarzyny Wągrowskiej reklamuje się hasłem, iż jest
to „praktyczny poradnik jak uratować świat”. Co do drugiego członu, nie bądźmy
tacy do przodu, na świecie jest jeszcze wiele innych zagrożeń, choć z
pewnością, gdyby wszyscy zaczęli żyć w duchu zero waste, zaszłyby na naszym
globie spektakularne zmiany na lepsze. Co do hasła, iż jest to praktyczny
poradnik, jak najbardziej się zgodzę. Autorka pisze prostym, zrozumiałym
językiem, podając wiele przykładów ograniczenia zużycia śmieci i miejsc w różnych
miastach Polski przyjaznych dla idei zero waste. Pojawiają się wskazówki obejmujące wiele
dziedzin życia, które możemy zastosować od razu w praktyce.
Książka zawiera także przepisy kulinarne, na domowe
kosmetyki i przyjazne środowisku środki czystości. Przyznam, że o ile kulinarne
chętnie zastosuję, gdyż sama ideą zafascynowałam się przede wszystkim z chęcią
ograniczenie marnotrawienia jedzenia, co mi się nagminnie zdarzało, to dla mnie wytwarzanie kosmetyków, tudzież
innej chemii, jest już wyższą szkołą jazdy. Niedawno zauważyłam jednak, że
podczas zwykłego wyjścia pod prysznic zabieram ze sobą od 5 do 7 kosmetyków. Czyli
co najmniej dwa, których tak naprawdę nie potrzebuję! Na razie planuję po
prostu przestać dawać się ogłupiać firmom kosmetycznym. Naprawdę, nie
potrzebujemy innego kremu do każdej części ciała i 10 różnych kosmetyków do
włosów. Zamiast ilości, lepiej postawić na jakość. Jeszcze lepiej znaleźć "swój" kosmetyk, który będzie się zużywało do końca i kupowało nowy. Eksperymentowanie jest fajne ale pochłania czas, pieniądze i generuje mnóstwo śmieci.
 |
| Pamiętacie ten obrazek? Swego czasu stał się internetowym viralem. Zawsze mam go przed oczami, gdy zaczynam myśleć o kupieniu kolejnego produktu kosmetycznego, którego absolutnie nie potrzebuję :D Autorka: olhik.pl (Polecam obserwacje fanpejdża, autorka ma jeszcze w zanadrzu wiele trafnych obrazkowym komentarzy do rzeczywistości). |
Książka pomaga bardziej świadomie podchodzić do zakupów i
zużywania rzeczy. Jednocześnie do jej treści trzeba podchodzić z rozsądkiem.
Lepiej nie rzucać się od razu na głęboką wodę i nie zmieniać swojego stylu
życia o 180 stopni. Najlepsza jest metoda małych kroczków i tak postanowiłam do idei zero waste podejść. Na początek stosuję rady związane z zakupami spożywczymi. Zamiast foliówek używam swoich
woreczków, pamiętam by zabierać torbę i listę zakupów stworzoną na podstawie
wcześniej zaplanowanego tygodniowego jadłospisu. Na razie jestem naprawdę
zadowolona, bo system się sprawdza i nic nie ląduje zmarnowane w koszu. Zamierzam
też częściej zaglądać do alejki z produktami na wagę ale nie zamierzam kupować
rzeczy bardzo drogich tylko dlatego, że nie mają opakowania. Nie będę też kompostować, bo nie mam ku
temu warunków. Planowałam za to wypróbować zakupy w pobliskim mlekomacie, ale
niestety został on zlikwidowany w związku z budową wieżowca.
Zawarte w książce rady związane z
garderobą nie przydały mi się ale tylko dlatego, że fascynację tematem kapsułkowej
szafy, przeżywałam w wakacje i zdążyłam większość już dawno temu zastosować. Teraz muszę tylko pamiętać, by nie kupować
głupot. Jak napisałam wcześniej, nie zamierzam na razie bawić się w małego chemika
i produkować własnych kosmetyków, czy środków czyszczących. Zamierzam ograniczyć stosowane kosmetyki. I, co
najważniejsze, nie będę rezygnować z rzeczy, które dają mi szczęście.
Przykładem mogą być dekoracje świąteczne lub halloweenowe. Nie przesadzam z
nimi ale jakieś piękne, cieszące oko elementy, zawsze muszę mieć. Nie sądzę bym kiedykolwiek
była w stanie też kupować mniej książek, lub co gorsza się ich pozbywać - co to,
to nie :D
Jakie widzę już teraz zalety zastosowania się do zaledwie kilku rad z książki? Wyrzucam mniej, przede wszystkim foliówek, gdyż z nich już praktycznie nie korzystam. Rzadziej wychodzę wyrzucać śmieci. Jem zdrowiej, bo kupuję bardziej świadomie i częściej gotuję. Co za tym idzie, eksperymentuję w kuchni, wyszukuję fajne przepisy i poznaję nowe smaki. Bardziej racjonalnie podchodzę do zakupów kosmetycznych i niespodzianka, nic się w moim wyglądzie nie zmieniło ;)
Życie Zero Waste to bardzo dobry poradnik dla
początkujących. Książka jest pięknie wydana na miłym w dotyku papierze i z przyjazną
dla oczu czcionką. Aż chce się czytać! Katarzyna Wągrowska wszystko cierpliwie
i zrozumiale wyjaśnia. Co więcej, z tej książki bije prawdziwy entuzjazm.
Widać, że autorka jest pasjonatką tematyki, którą porusza. W książce pojawiają
się tez wywiady z innymi propagatorami idei
zero waste, którzy podrzucają
kolejne pomysły na jej zastosowanie w codziennym życiu. Nie znajdziecie tu
jednak wszystkiego. U mnie ta książka wywołała wiele pytań natury praktycznej,
na które nie znalazłam w niej odpowiedzi. Dalej temat trzeba drążyć samemu lub
w grupie. Jeśli zainteresowała Was idea
zero waste na Facebooku znajdziecie kilka
polskich grup o tej tematyce (
Zero Waste Polska,
Zero Waste Warszawa,
Kuchnia Zero Waste). Polecam
też bloga Bei Johnsson
(https://zerowastehome.com) i autorki
Życia
Zero Waste (http://www.ograniczamsie.com ).
Etykiety: książka, z innej bajki