Za nami już czwarty odcinek piątego sezonu naszej ulubionej Gry -
The Sons of Harpy. Paczara z zadowoleniem może Wam zdradzić, że jest naprawdę
dobrze. Jak już sezon ruszył z kopyta, tak nie zawalania pędu ani na chwilę.
The Sons of Harpy ukazuje nam kolejne dramatyczne zmagania naszych bohaterów i
wprowadza nie mniej interesujące nowe kwestie. To epizod pełen zaskakujących
zwrotów akcji i niecodziennych rozwiązań. Ot, sama esencja produkcji.
 |
| Na początek Jaimie z uczciwym ostrzeżeniem, że poniżej Paczara rzuca spoilerami. |
Odcinek porusza dalsze losy porwanego Tyriona i jego
utrudzonego porywacza. Piekielnie bystry, jak zawsze zresztą, Lannister szybko
orientuję się zarówno z kim ma do
czynienia, jak i odgaduje całą historię wygnania Mormonta z dworu Matki Smoków.
Niestety, jego cięty język nie przysparza mu sympatii nowego towarzysza
podróży. Biedaczysko! Zostają nam też
wreszcie przedstawione Żmijowe Bękarcice z Dorne . No cóż, potomstwo Oberyna
Martella prezentuje się bardzo dumnie i charakteryzuje dość bojowym usposobieniem.
Paczara potrzebuje jednak trochę lepiej się im przyjrzeć w kolejnych odcinkach,
by wyrobić sobie opinię.
Tymczasem w Winterfell, Bealish uchylą rąbka tajemnicy odnośnie
swoich planów, co do losów Sansy. Paczara wiedziała, że nie pozwoliłby jej tam
po prostu zgnić z Boltonami. Littlefinger zawsze miał polityczny szósty zmysł i
tutaj bardzo sprytnie ustawił swoje pionki na szachownicy. Paczara ma tylko
obawy, co do tego „podporządkowywania” sobie Ramsaya Boltona. Z drugiej strony,
zawsze jest plan B. Poza tym, możecie rzucać Paczarze osądzające spojrzenia
(zainstaluję sobie antyosądzajacy filtr, co by ich nie widzieć ;) ) ale wprost
uwielbiam wątek Bealisha i Sansy. Jest dziwaczny i boleśnie pokomplikowany, ale
co w tym serialu nie jest?
 |
| I ship it and I regret nothing! :) Ta chemia! |
Wracając do The Sons of Harpy, najbardziej interesujący
wydaje mi się tu wątek Cersei i jej planów odnośnie wskrzeszenia Zakonu
Wojującej Wiary. Otóż, Królowa Matka tworzy swoją własną armię, na czele której
stawia przywódcę Wróbli. Opętana religijnym fanatyzmem Wojująca Wiara ma służyć
bogom i karać grzeszników. Oczywiście, Cersei udaje się przy okazji nastawić ją
przeciwko swoim wrogom. Za pomocą sekty uderza w bardzo czuły punkt swojej
synowej. Paczara jest ciekawa jak dalej potoczy się ta historia. Jeszcze
bardziej interesuje mnie jednak sama idea Zakonu Wojującej Wiary. Do
Królewskiej Przystani zawitał bowiem religijny terroryzm, który szybko się rozprzestrzenia.
Wróble umacniają swoją pozycję. Dostaje się porządnie nie tylko odstępcom od
wiary i czci ale przede wszystkim nieuczciwym septom oraz przybytkom
Littlefingera. Cersei, póki co, czerpie z tego korzyści. Ciekawa jestem jak
długo ten stan rzezy potrwa, zanim Wojująca Wiara obróci się przeciw niej. Bo
kto jak kto, ale Cersei Lannister ma wiele grzechów na sumieniu i ten jeden
szczególny, który może okazać się zgubny zarówno dla niej, jak i pozostałych
członków jej rodziny.
 |
| Może nie wyglądają ale Wróble to jednak groźne ptaki. |
Z pewnością, The Sons of Harpy na długo pozostanie w
paczarowej pamięci, bowiem zawiera najcudowniejsza sceną trollingu jaką
przyszło mi w tym serialu oglądać. Tak, chodzi oczywiście o to słynne „You know
nothing, Jon Snow”. Paczara aż zapiszczała z zachwytu.
Nieciekawie prezentuje się za to położenie Matki Smoków.
Tytułowi Synowie Harpii podejmują poważne i radykalne kroki w walce o swoje miasto. Sceny z
ich udziałem zostały wykreowane w niezwykle malowniczy sposób. Paczara docenia
fakt, że już same kostiumy formacji mogą budzić prawdziwą grozę, jak i jednocześnie
świadczyć o wysokim pochodzeniu buntowników. Mimo, że obie strony poniosły
dotkliwe straty, to obawiam się, że Matka Smoków nie wyjdzie zwycięsko z tej
potyczki. Zdobyć ziemię to ta najłatwiejsza część wojny. Problemy pojawiają
się, gdy przyjdzie walczyć z ideą i propagandą. Rzadko kiedy najeźdźcy udaje
się zjednać sobie podbity naród. A w takiej właśnie kategorii postrzegana jest Deanerys przez byłych panów Meereen. W dodatku, ostatnia egzekucja mogła naruszyć jej
wizerunek wśród byłych niewolników, na których przecież opiera swe rządy.
 |
| Paczara obawia się, że Danny nie długo będzie dane cieszyć się tymi widokami. |
Oglądając The Sons o Harpy, Paczara uświadomiła sobie, w jak
wielkim stopniu zdążyłam się zżyć z główniejszymi bohaterami tej opowieści.
Dotarło do mnie, że nawet los tych, którzy dawniej mało mnie obchodzili nie jest
mi już obojętny. Jednocześnie, ta świadomość nasuwa Paczarze wniosek, że wkrótce
będzie bolało. Przywiązać się do bohatera w Grze o Tron? Toż to emocjonalne
samobójstwo. Paczara zastanawia się tylko kiedy i kto pierwszy złamie paczarowe
serialowe serce.
Etykiety: GOT, serial, USA