Kiedy Lew spotyka Smoka, czyli 'Gra o tron' i dzieje pewnego podarunku. – s5e7

Gra o Tron to serial, na który Paczara niemal zawsze paczy z przyjemnością. Niewątpliwie, produkcja stoi na najwyższym poziomie realizatorskim. Wiem, że wielu miłośników książek czuje się zawiedzionych kierunkiem zmian, w jakim zmierza serial. Paczara czytała tylko pierwszy tom powieści Martina i trochę z premedytacją nie czytam dalej, by uniknąć porównań i zawodu. Jak przyznali sami twórcy, doszliśmy do momentu, w którym produkcja HBO staje się powoli odrębnym bytem nieodzwierciedlającym wiernie książek. Nie czuję, się tym faktem, w żadnym stopniu dotknięta ani oburzona. Wiele telewizyjnych produkcji bazujących na literaturze, czerpie z niej tylko podstawy świata przedstawionego, by samodzielnie rozwinąć własne uniwersum. Gra o Tron i tak długo pozostawała względnie wierna powieściom Martina.

Olenna powie prosto z mostu - Paczara nie umie trzymać języka za zębami a palców z daleka od klawiatury i beznadziejnie spoileruje!

Paczara widziała, że wiele osób uważa ten sezon za gorszy od poprzednich, z czym absolutnie nie mogę się zgodzić. Owszem, zaliczył wpadkę w pierwszym odcinku ale teraz trzyma stabilny poziom, a siódmy odcinek obfituje w zwroty akcji i emocjonujące momenty. The Gift mocno popycha do przodu bieg wydarzeń, sprawiając, iż drżymy z emocji i z niecierpliwością czekamy na dalszy ciąg. W odcinku odwiedzamy jeszcze bardziej ponurą niż zwykle Nocną Straż, współczujemy Winterfell zarazy jaką są Boltonowie, przebijamy się z wojskiem Stannisa przez wichry zimy, walczymy na arenie w Meereen, siedzimy z Bronem w dornijskiej celi i z przerażeniem obserwujemy rozwój wydarzeń w Królewskiej Przystani.

The Gift w pierwszych scenach przenosi nas do Czarnego Zamku, gdzie Jon Snow kontynuuje swoją politykę współpracy z Dzikimi. Wyrusza z jednym z nich na Północ, by zapewnić sobie wsparcie ludzi zza Muru w walce z Białymi Wędrowcami. Niedługo potem, umiera Maester Aemon. Bardzo komplikuje to sytuację Sama, który traci swoich sprzymierzeńców. Nie trzeba długo czekać, aż wpadnie w kłopoty. Stając w obronie Gilly, porządnie dostaje w kość od Czarnych Braci. Sytuacja zostaje jednak uratowana w zupełnie niespodziewany sposób. Bohaterski ratowniku sytuacji, Paczara tęskniła za twym widokiem! Tak swoją drogą, czy ktoś naprawdę, kiedykolwiek przestrzegał tych ślubów czystości Nocnej Straży? Nie sondze ;)

Paczara cierpi na takich scenach, a jednocześnie odkrywa w sobie głęboko skrywane pokłady agresji... 

Tymczasem w Winterfell dzieją się bardzo złe i chore rzeczy. Sansa jest w kompletniej rozsypce. Zdesperowana prosi o pomoc Theona, który natychmiast biegnie do swego pana. Wkrótce Ramsay w iście boltonowskim stylu daje wyraz swojemu niezadowoleniu i uświadamia Sansie niewłaściwość jej zachowania. <Tu następuje szereg niecenzuralnych słów pod adresem młodego Boltona> Ale czegóż się można spodziewać po takim skurwielu jak Ramsay? Tak na serio, kiedy on umrze? Długo jeszcze? Ktoś coś wie? Paczara już nie może się doczekać… Niech to będzie baaaaardzo wolne i boooolesne. Nadzieja pokładana w wojskach Stannisa wydaje się być na chwilę obecną bardzo płonna. Zima wyraźnie utrudnia im marsz na Winterfell. Słuchajcie winter is coming! Tym razem wydaje się, że naprawdę już lada chwila się zjawi. A jak wiemy, wraz z nią mogą przybyć Inni. Och, kolejny sezon powinien być ciekawy!

W Meereen Matka Smoków przygotowuje się do swojego przyszłego zamążpójścia. Wymaga to miedzy innymi długich chwil sam na sam z Daario Naharisem ;) Ze swoim przyszłym mężem zaś, udaje się na otwarcie walk na arenie. W tym samym momencie, na rozpoczęcie rozgrywek oczekują wcześniej wykupieni od handlarzy niewolników, Jorah i Tyrion. Paczara myślała, że eksploduję z napięcia. Scena spotkania Khaleesie z Lannisterem przyćmiła mi cały odcinek. Już nie mogę się doczekać dalszego ciągu ich znajomości.

Poświęćmy chwilę na kontemplację ozdoby przy sukni Danny. Istne arcydzieło! 

Tymczasem w Dorne, Jaime napotyka niespodziewaną przeszkodę w sprowadzeniu Myrcelli do Królewskiej Przystani. Wydaje się, że nikt nie wpadł wcześniej na pomysł, iż księżniczka wcale nie będzie chciała wracać. Paczara bardzo polubiła Myrcellę. W scenie rozmowy z wujem/ojcem daje wyraz temu jak bardzo zraniło ją odesłanie do Dorne. Teraz uważa go za swój dom i nie zamierza się nigdzie przenosić. Dostajemy jeszcze dość ciekawą scenę z Bronnem i Żmijowymi Bękarcicami, ale Paczara ma wrażenie, iż została ona wprowadzona tylko, by wyrobić normę nagich piersi w tym serialu. Bo już dawno nie było, nie?

Ciekawe wydarzenia mają miejsce w Królewskiej Przystani. Cersei usunęła swoich wrogów w cień i spija śmietankę chwały. Widać jednak, że spokój burzy jej wyznanie zrozpaczonego syna o miłości do Margaery. Twarz Królowej Matki mówi wszystko. Tymczasem Olenna robi wszystko, by wyciągnąć wnuka i wnuczkę z więzienia Wojującej Wiary. Niestety, bez skutku. Paczarę w sumie bawi wiara Wróbla w jego siłę wpływu. Rewolucja w Westeros? I to zaprowadzana przy pomocy religijnego terroryzmu? Ha, tego jeszcze w Grze o Tron nie było!  

Z pomocą przychodzi Olennie, nie kto inny, jak Lord Bealish, oferując najcenniejszy towar w Grze o tron – informację. I tak Cersei z wyżyn triumfu spada w otchłań dotkliwej porażki. Zdaniem Paczary taki obrót spraw był tylko kwestią czasu. Dziwne, iż przebiegła Królowa Matka nie dostrzegła wcześniej zagrożenia ze strony religijnych fanatyków, którym pomogła rozplenić się w Królewskiej Przystani. Mnie Cersei nie żal, ale zastanawiam się, kto w takiej sytuacji faktycznie siedzi na Żelaznym Tronie. Bo nie oszukujmy się, z pewnością, nie jest to Tommen.

The Gift to jeden z najlepszych odcinków tego sezonu. Jest pełen dynamizmu, ekscytacji, napięcia i nieoczekiwanych zdarzeń. A przed nami już finałowa trójka, wiec tempo  będzie tylko szybsze a emocje coraz większe.  Paczara nie może się doczekać. A Wy?

Lew spotkał Smoka. Co będzie dalej?



Etykiety: , ,