Książki to największa broń w dziejach, czyli Paczara i 'Bibliotekarze'.

Pamiętacie zapewne, filmy z Noah Wylem o Flynnie Carsenie - dzielnym Bibliotekarzu, który chroni bezcenne artefakty i ratuje świat. Paczara wychowywała się na produkcjach o Indianie Jonesie i z zapałem oglądała Łowców Skarbów, więc w świat Biblioteki wpadłam od razu jak śliwka w kompot.  Zakochałam się w Bibliotekarzu: Tajemnicy Włóczni od pierwszego wejrzenia. Niestety z kontynuacją (Bibliotekarz: Tajemnica Kopalni Króla Salomona) było już nieco gorzej, zaś trzecią część (Bibliotekarz: Klątwa Kielicha Judasza) pominę milczeniem udając po prostu, że jej nie ma, co uważam za konieczne dla spokoju ducha i sumienia. Nieco wyidealizowany obraz tych produkcji ma od dawna zaklepaną miejscówkę w paczarowym sercu, więc możecie sobie wyobrazić moją dziką radość, gdy stacja TNT zdecydowała się wyemitować serial będący kontynuacją filmu.

Cóż my tu mamy? Czyżby nowe paczadełko?

The Librarians na razie ma jedynie 10 odcinków ale szczęśliwie zostało przedłużone na kolejny sezon. Serial opowiada o grupie Bibliotekarzy walczących z siłami zła, a głównie z okrutnym Bractwem Węża. To za jego sprawą zginęła większość kandydatów na kolejnych Bibliotekarzy a sama Biblioteka zaginęła w czasoprzestrzeni. Flynn wyrusza na jej poszukiwania a swojej świeżo upieczonej Strażniczce – Eve Baird, pozostawia pieczę na trójka ocalałych – Cassandrą, Ezekielem i Stonem.  Korzystając z aneksu Biblioteki i pomocy urzędującego tam Jensena, samozwańczy Bibliotekarze rzucają się w wir sekretnych misji.  Doprawdy, mało było tak wyczekiwanych przez mnie telewizyjnych obrazów jak ten.


Czterech Bibliotekarzy to zaiste mieszanka wybuchowa. Paczara nie mogła się doczekać!

I kiedy już nadszedł ten czas, kiedy się wypełniły dni, Paczara podekscytowana jak Whovian na widok TARDIS, zasiadła przed ekranem i … zaliczyłam wieeeelki zjazd. Dwugodzinna premiera serialu wprawiła mnie w wielką konsternację. To było po prostu… głupie. Paczara zaliczyła wyjątkowo pokaźną ilość fejspalmów i postanowiła dać sobie na jakiś czas z produkcją spokój. Czyniłam to z myślą, że nadejdzie kiedyś czarna godzina w postaci posuchy w serialach i wtedy do The Librarians powrócę. Ta chwila nieoczekiwanie nadeszła po nadrobieniu przeze mnie Supernatural i The 100, kiedy potrzebowałam na gwałt czegoś lekkiego i głupiutkiego właśnie. Poza tym nie miałam nic lepszego do oglądania w weekend.  I tak tym razem Paczara zasiadła do odcinka numer 3 z dużą rezerwą i … O Mój Boże Seriali! Nie mogłam wyjść z podziwu. Byłam zachwycona! Po raz kolejny potwierdza się moja reguła, że do 3 odcinka trzeba wytrwać, bo to zwykle jest punkt przełomowy.

Nie zrozumcie jednak Paczary źle. Serial nie stał się nagle wielkim arcydziełem. Nadal ma się ochotę robić fejspalmy ale nagle nabierają one dziwnie przyjemnego wydźwięku. Dodatkowo popiskuje się z uciechy mimo totalnie bezsensownej fabuły. Bohaterowie zaczynają wzbudzać sympatię, natomiast wróg okazuje się wcale nie taki groźny jak go malują a jedynie karykaturalnie złowrogi. Niebezpieczeństwa, nawet gdy bohaterowie są w porządnych tarapatach,  nie czuć tu za nic ale za to wszystko daje porządną dawkę uciechy. The Librarians to niezwykle przyjemne bajdurzenie. Pełno tu niedorzeczności ale z jakim podekscytowaniem się ten serial ogląda! I choć rozwiązania poszczególnych wątków często ocierają się o kicz to jednak serial nigdy tej cienkiej granicy do końca nie przekracza (no może w pierwszych odcinkach).

Paczarze najbardziej przypadł do gustu odcinek świąteczny. Nawet się nieco wzruszyłam. Twórcy wspaniale zainterpretowali postać Świętego Mikołaja. Bardzo dużo tu także nawiązań do legendy o królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu. Ponadto, Paczara piała z zachwytu wyłapując liczne nawiązania do kultowych seriali takich jak Star Trek, Supernatural, czy Doctor Who.

Odcinek z tajemniczym domem należy do najmroczniejszych i zarazem najlepszych historii sezonu. Nie tylko ze względu na nawiązania ;)

The Librarians to serial pełen czystego familijnego humoru i dobrej zabawy. Produkcja pokazuje, że magia zawsze ma swoją cenę ale z drugiej strony może czynić wspaniałe rzeczy. Dobrze jest czasami odetchnąć od tych poważnych wątków, apokaliptycznych wizji i ludobójczych dylematów. W The Librarians wszystko jest proste. Są ci dobrzy i ci źli. Bibliotekarze muszą zrobić wszystko, co w ich mocy, by pokrzyżować złowrogie zamiary mrocznych sił i Bractwa Węża.

Paczara bardzo przywiązała się też do bohaterów. Strażniczka Eve Baird (Rebecca Romijn) to twarda agentka sił antyterrorystycznych NATO a w istocie kobieta o gołębim sercu. Ezekiel Jones (John Kim) to genialny złodziej ze smykałką do technologii. Jacobie Stone (Christian Kane) jest wspaniałym przykładem gry ze stereotypem tępego osiłka, który jest w istocie geniuszem zmuszonym ukrywać swój intelekt. Cassandra Cillian (Lindy Booth)  to posiadaczka genialnego guza, który jednocześnie ją zabija i sprawia, że dziewczyna nie ma sobie równych w matematycznych kalkulacjach.  Jensen (John Larroquette) to humorzasty staruszek, który okazuje się być wspaniałym mentorem. 

Każdy ma tu swoją rolę, w której jest naprawdę świetny. Jednak to razem Bibliotekarze tworzą niezwyciężony zespół.

O dziwo wyszło na to, że najgorzej wypadają odcinki z Noah Wylem, które powinny stanowić fundament serialu. Flynn niestety dużo tutaj stracił ze swojego szyku i uroku, chociaż twórcy starają się to nieco nadrobić w ostatnich odcinkach. A wątek miłosny między nim a Strażniczką jest okropną kalką, która woła o pomstę do nieba i trąci okropną sztucznością. Między bohaterami nie ma ani odrobiny chemii. Paczara nie lubi jak się jej coś próbuje łopatologicznie wbić do głowy i jest stanowczo na nie jeśli chodzi o tą dwójkę.

Podsumowując, The Librarians to naprawdę przecudowna perełka w morzu serialowych produkcji. Serial w doskonały sposób bawi się z konwencją balansując na granicy parodii. Pozwala się, przy tym, doskonale zrelaksować i dać dojść do głosu swemu wewnętrznemu dziecku. Paczara poleca na lekkie niezobowiązujące seanse. I nie zrażajcie się tak od razu a zostaniecie nagrodzeni!

Etykiety: ,