14 lutego to data, która rozpala wiele serc i umysłów. Serca
płoną z miłości, umysły w usilnej próbie wymyślenia jak też ten dzień
odpowiednio świętować. To sytuacja
jednej polowy ludzkości. Ta druga najchętniej zapomniałaby, że w ogóle dzień
zakochanych istnieje. Można na to święto
narzekać i stanowczo odrzucać ideę jego celebracji. Można wyśmiewać wszystkie
sztuczne serduszka i zalane kiczowatymi dekoracjami wystawy. Można zaszyć się w
domu i udawać, że nas nie ma. Z drugiej strony można do Walentynek podejść
neutralnie – ot, dzień jak każdy inny.
 |
| Ten obrazek ma Was zmylić. Nie dajcie się zwieść ;) |
Paczara postanowiła ten dzień świętować na swój własny sposób.
Pisanie zawsze dawało mi radość więc uznałam, że święto zakochanych to idealny
moment na nowy wpis. Tym bardziej, że kilka dni temu zupełnie znienacka
(podczas oglądania któregoś z kolei odcinka
Supernatural, gdzie żądne krwi
potwory mordowały ludzi a dzielni bracia Winchester mordowali potwory) uderzył
mnie fajny pomysł na notkę. Konkretnie mówiąc, uznałam, ze Walentynki to
idealny moment, by podzielić się z Wami ulubionymi OTP (
One True Pairing –
idealna para, której się
shippuje/kibicuje). Pod lupę wezmę tylko seriale, bo
to z nimi najbardziej utożsamiane jest pojęcie. To właśnie obserwowanie
serialowych miłości dostarcza bowiem najwięcej zakrętów, wzlotów i upadków, a
co za tym idzie porządnej dawki fanowskich emocji. A to Paczara lubi najbardziej!
Serio, czasami myślę, że jestem serialowym emocjonalnym wampirem.
 |
Shippowanie zdecydowanie nie sprzyja trzeźwemu osądowi.
Chociaż Paczara w tym wpisie się starała. |
Postanowiłam ograniczyć się do 14 pozycji (płacz i lament bo
pierwotnie na tej liście było coś ponad 25). Skupię się więc na OTP w większym
lub mniejszym stopniu kanonicznych (oznacza to, że nie znajdziecie tu urojonych
zmian orientacji seksualnej, czy niespodziewanych związków postaci, które nie
zamieniły ze sobą na ekranie nawet słowa). Przy czym, notka ma w wielu
miejscach charakter humorystyczny więc nie bierzcie jej za poważnie. Toteż do
dzieła!
Phoebe + Cole z Charmed – Phole
Można powiedzieć, że to moja jedyna prawdziwa OTP. Wczesne
nastoletnie lata spędziłam zapatrzona w tą dwójkę. O dziwo razem, bo
indywidualnie Phoebe była moją najmniej lubianą siostrą Halliwell. Miłość
czarodziejki i demona, który porzucił dla niej swoją mroczną stronę a w
ostatecznym rozrachunku znacznie więcej, potrafiła przemówić wtedy do
wyobraźni. Nigdy nie przebolałam ich rozstania a późniejsza akcja z Kupidynem
wołała o pomstę do nieba. Nie podobał mi się sposób w jaki twórcy usiłowali
przekonać widza, że to koniec tej historii. Może zbytnio mitologizuję tą parę
ale w końcu to była taka pierwsza historia prawdziwej, przezwyciężającej
ogromne przeszkody i w gruncie rzeczy bardzo nieszczęśliwej i tragicznej
miłości. Do dziś przy oglądaniu scen odegnania i przeróżnych fanvidów (niektóre
z nich to prawdziwe majstersztyki) ronię łezkę.
Monica + Chandler z Friends - Mondler
Tu z kolei miłość bardzo szczęśliwa i para wręcz doskonała.
Przyjaciele i sąsiedzi od lat. W czasach licealnych Monica skrycie podkochiwała
się w kumplu starszego brata Chandlerze, który nie zwracał na nią najmniejszej
uwagi. Oczywiście do czasu. Kochałam ich razem jak i osobno. Wspaniale się
patrzyło na ich wspólne pełne humoru perypetie a odcinek z oświadczynami
dostarczył nie lada wzruszeń.
Klaus + Caroline z The Vampire Diaries – Klaroline

Fani The Orignals, którzy nie widzieli The Vampire Diaries,
parują Klausa z Camille, a kiedy pada hasło Klaroline zastanawiają się kim jest
owa Caroline i o co tyle hałasu. Jestem jednak pewna, że gdyby sięgnęli do
oryginalnego serialu (The Originals jest spin-offem - niezbyt zresztą udanym)
natychmiast zmieniliby zdanie. Więź, która połączyła pierwotnego wampira i
niemal świeżo przemienioną dziewczynę była wprost magnetyzująca. A ponieważ w
tym serialu nie dało się już patrzeć na głównych bohaterów bez faceplamu, cała
moja (i pewnie wielu innych widzów) uwaga skupiła się na tej relacji. Dlatego,
gdy ogłoszono powstanie The Originals od razu wyczułam kłopoty. Klaroline
została brutalnie rozdzielona przez scenarzystów – każde pozostało w „swoim”
serialu. A co dostaliśmy w zamian? Durnowaty wątek ciąży Hayley i mdłą do bólu
Camille w The Originals i przyprawiające o ból głowy próby sparowania Caroline
i Stefana w The Vampire Diaries. To bardzo smutne bo ogromnie kibicowałam ich
przyjaźni. Była szczera, prawdziwa i piękna. Ale oczywiście trzeba było to
zrujnować „uczuciami wyższymi”.
Blair Waldorf + Chuck Bass z Gossip Girl - Chair
Kto ich uwielbiał ręka w górę! W tej chwili wyobrażam sobie
taki malowniczy las rąk przed monitorami ;) Dwoje zepsutych i rozpuszczonych
dzieciaków z manhattańskiej elity, każde obdarzone ambicją i ego większym niż
Empire State Building. Wydawałoby się, że prędzej się nawzajem wykończą niż coś
z tego będzie. W sumie mało brakowało ale ostatecznie zaowocowało to
najpiękniejszą historią miłosną w całym serialu. I ten Empire State w tle!
Max Evans + Liz Parker z Roswell
Ponownie jedna z najwcześniejszych OTP ( robię się ogromnie
sentymentalna w tym wpisie). Historia miłości kosmity z królewskiego rodu i
ziemianki, której uratował życie. A w tle niezwykłe zjawiska, ucieczki, trudne
wybory, walka z przeznaczeniem, agentami federalnymi i tymi złymi kosmitami. Miłość
wystawiona na ogromną próbę ale z happy endem.
Amy + Rory z Doctora Who
Trudne początki ale wspaniałe zakończenie tej miłości. Amy i
Rory znali się od zawsze, jednak dopiero podróżowanie z Doctorem pomogło im
zrozumieć ile tak naprawdę dla siebie znaczą. To jedyna taka para na pokładzie
TARDIS. Mieli oczywiście swoja wzloty i upadki. Rory strzegł swojej ukochanej
zamkniętej w Pandorice przez 2 tysiące lat. Amy długo nie była pewna swoich
uczuć ale ostatecznie nie mogła żyć w świecie bez ukochanego i pozwoliła się
odesłać w przeszłość Płaczącemu Aniołowi. Paczarze pozostaje nadzieja, że byli
bardzo szczęśliwi po kres swych dni.
Rose + Doctor z Doctora Who
To prawdopodobnie najbardziej frustrująca fanów historia
miłosna na świecie. Ostatecznie nie otrzymujemy bowiem słowa wyznania ani nawet
prawdziwego pocałunku. Doctor ponadtysiącletni Władca Czasu, podróżnik w czasie
i przestrzeni i Rose Tyler niezwykła ziemniaka i wspaniała towarzyszka – to nie
mogło się udać. To jedna z nielicznych opowieści zbudowanych tylko na ukradkowych
spojrzeniach, uśmiechach i aluzjach. A mimo wszystko rozpaliła rzesze fanów na
całym świecie. I te gardła, z pewnością, jaki jeden mąż wydały z siebie jęk
zawodu przy słynnym „Rose Tyler, I…”
Virginia Johnson + William Masters z Masters of Sex
To chyba najbardziej realna z par. Serial jest bowiem oparty
na prawdziwej historii dwójki badaczy ludzkiej seksualności. Nie wiem jak się
sprawy miały między rzeczywistymi Johnson i Mastersem*, ale ci serialowi są
bardzo pobudzającą wyobraźnię doskonale sportretowaną parą. Ich romans jest
pociągający, magnetyzujący, nieco wypaczony przez pracę (zaczynali biorąc
udział we własnych badaniach) i chwilami cudnie psychopatyczny. Ale tak to
bywa, gdy spotykają się mężczyzna po przejściach i kobieta z przeszłością.
Cristina Yang + Owen Hunt z Grey’s Anatomy
To chyba jedyna para, której tak naprawdę kibicowałam w Grey’s
Anatomy. Jasne, Kepner i Avery oraz Sloan i Lexi też budzili ogromną sympatię,
jednak to Cristina i Owen potrafili naprawdę mnie zaangażować emocjonalnie.
Dwójka silnych osobowości dążących do czegoś w życiu. Oboje złamani stanowili
plaster na swoje rany. Razem byli lepszymi ludźmi. Jednocześnie żadne nie
potrafiło odpuścić. To z czego musieliby zrezygnować, by być razem oraz
późniejsze nieporozumienia ostatecznie zdruzgotały ich związek. Racje obojga są
zrozumiałe ale Paczarze serduszko pękało, gdy się rozstawali.
Nick + Jess z New Girl
Oni są dla siebie idealni. Najbardziej dziwna, pokręcona i
pozytywnie zakręcona para z tego zestawienia (w końcu bohaterowie sitcomu).
Wydawało się, że scenarzyści długo budowali napięcie jednak kiedy nastąpiło
zejście tej dwójki zaczęłam się obawiać, że to jednak za wcześnie.
Zastanawiałam się jaką będą parą i czy nie stracą przez to swojego uroku.
Okazali się cudowni, zabawni i wprost dla siebie stworzeni. Ich rozstanie było
natomiast nieco burzliwe i poplątane i z pewnością nie po mojej myśli. Jednak
nie tracę nadziei, że serial zakończy się ich powrotem do siebie.
Usagi/Sailor Moon + Mamoru/Tuxedo z Sailor Moon
W sumie niewiele pamiętam z Sailor Moon, które oglądałam
jeszcze jako dziecko ale Usagi i Tuxedo wryli się w moją pamięć. Jak by się tak
zastanowić, to chyba moja pierwsza OTP. I to wspaniałe wejście Tuxedo - ta
muzyka, powiewającą peleryną i rzut czerwoną różą. To mi przypomniało, że
powinnam wreszcie nadrobić reboot serii.
Piper Chapman + Alex Vause z Orange Is The New Black -
Vauseman
Kiedy Piper była młoda i lekkomyślna zadurzyła się w Alex i pomagała
jej przemycać narkotyki. Po latach ktoś ją wsypał i wylądowała w więzieniu. Tam
spotyka swoją dawną miłość. Problemy zaczynają się, gdy okazuje się, że to za
sprawą Alex Piper zamieniła wygodne hipsterskie życie na wakat za
kratkami. Wspaniała para z burzliwą
przeszłością, wieloma złamanymi
obietnicami i błędami do naprawienia. Jednocześnie aktorkom udało się wytworzyć
wspaniałą chemię na ekranie. Paczara kibicuje.
Mary Morstan + John Watson z Sherlocka – Johnary
A właśnie, że tak! Nie żadne Johnlocki! :D Paczara uwielbia
Mary a wprost kocha Watsona w wykonaniu Martina Freemana. To para z tradycjami.
Równie mocno Paczarze podoba się interpretacja Johnary w serialu BBC. Gdy się na
nich patrzy na ekranie, niemal czuje się ta bijącą bliskość i miłość. Nic
dziwnego, w końcu są grani przez wieloletnich partnerów. Mary i John, choć wyglądają
na przykładnych obywateli, nie są święci i oboje szukają tego dreszczyku w
życiu. Ostatecznie to ich naprawdę zbliżyło. Paczara uważa, że scena, w której
Mary wyznaje kim jest i mamy rzut kamerą na oblicze Watsona jest najlepiej
zagraną w całym serialu. Emocje sięgały zenitu.
Emily + Naomi ze Skins - Naomily
Chyba najbardziej romantyczna, prawdziwa i dojrzała relacja w
Skins. Dwie nastolatki próbujące rozgryźć dorosły świat, swoją orientację i
uczucia, miewające swoje wzloty i upadki. Muszą nawet uporać się ze zdradą,
jednak ostatecznie ich miłość jeszcze się umacnia. Podkreśla to zwłaszcza
odcinek specjalny Skins: Fire. Dziewczyny dzielnie znoszą rozłąkę (wyjazd Emily
na stypendium) i próbują poradzić sobie z chorobą Naomi.
I tak dobiliśmy do końca miłosnej wyliczanki. Paczara czuje
oczywiście pewien niedosyt wynikający z konieczności ograniczenia się do tych
14 pozycji. To nie jest łatwe kiedy praktycznie w każdym serialu możesz znaleźć
kilka potrzebujących kibicowania par. Przedstawiona lista to konieczne minimum.
Paczara widzi, że umieściłam tu w większości, delikatnie mówiąc, same niezbyt
zdrowe związki. Z drugiej strony to świat seriali i to te najbardziej
skomplikowane i pokręcone relacje są najciekawsze, budzą najwięcej emocji i tym
samym przyciągają uwagę widza. A jakie są Wasze typy?
* Możliwy SPOILER ;) Gwoli ścisłości Paczara wie, że byli małżeństwem a potem się
rozstali. Chodzi mi o to, że nie chcę dociekać jak rzeczywiście wyglądał ich
związek. Skupiam się tu wyłącznie na serialu.
Etykiety: romans, serial, uśmiechnij się, z innej bajki