Gigantyczny dinozaur dumnie
przemierzający Tamizę i malowniczo kontrastujący ze starym dobrym Big Benem, to
jakby się zdawało pomysł rodem z kreskówki. Jakim cudem nagle w centrum wiktoriańskiego
Londynu pojawiło się dawno wymarłe stworzenie? A jednak to nie sen- to pierwsze
ujęcie Deep Breath, nowego odcinka Doctora Who. Pacząc na tego pięknego
przybysza Paczara poczuła po raz nie wiadomo który, ale idący w setki, jeśli
nie tysiące, jak bardzo kocha ten serial. Dlatego mimo wielu przeciwności losu
i barku czasu, zdecydowałam się jednak naskrobać na szybko kilka przemyśleń.
 |
| Och Hello! Gotowi na nowego Doctora? |
Pierwszy odcinek ósmego sezonu nowej
serii został rozciągnięty do godziny i piętnastu minut. Mimo to cały seans
minął mi jak z bicza strzelił. W odcinku poznajemy nowego, dwunastego Doctora i
nowych ale jakby już znajomych wrogów oraz spotykamy starych przyjaciół -
Madame Vastrę, Jenny i Straxa. Doctor jest właśnie po regeneracji, co oznacza
konieczność wypoczynku i przyjmowania dużych ilości herbaty przez całe
otoczenie. W dodatku musi odkryć swoją nową osobowość i, jak pokazują bieżące
wydarzenia, przypomnieć sobie niektóre najbardziej podstawowe informacje
(miedzy innymi do czego służy sypialnia).
 |
| Paczara polubiła dinozaura i to był cios prosto w serce. |
W większej części odcinek mnie
zachwycił. Myślę, że jest to jednak bardziej spowodowane długim oczekiwaniem i
radością z powrotu Doctora niż samą fabułą. Rozbawił mnie i jednocześnie
rozczulił moje serce sposób w jaki dinozaur znalazł się w Londynie. Doctor
rzeczywiście nie miał pojęcia jak latać TARDIS ale za to językiem dinozaurzym
władał już biegle! W zachwyt wprawiły mnie tez liczne nawiązania do poprzednich
przygód i wcieleń. Paczara uwielbia wyłapywać takie smaczki. W dodatku jeszcze
bardziej ucieszyło mnie tak duże nawiązanie do The Girl in the Fireplace,
który jest jednym z moich ulubionych odcinków. Ponadto Paczara wprost umierała
z zachwytu przy tekstach w stylu „Sweeney Todd bez pasztecików”, czy „Och
Kapitanie, mój kapitanie”. To jak wcześniejszy prezent gwiazdowy już w
sierpniu!
 |
| You,ve redecorated. I don't like it. Czyli nawiązania, wszędzie nawiązania! |
Niestety Moffat jak zwykle nie
ogarnął fabuły. Androidy, jak na byty kierujące się logiką, są zdumiewająco
nielogiczni w swoim postępowaniu. Dinozaur jest tu przedstawiony trochę jako
ciekawostka a liczyłam zdecydowanie na coś więcej. W dodatku Doctor zachowuje
się momentami bardzo nie po doctorowemu. I nawet jeśli później okazuje się, że
jednak postępuje słusznie to jakiś taki ukryty niesmak pozostaje.
 |
| Paczara tak reagowała na niektóre pomysł scenarzysty. |
Poza tym,
zadziwiło mnie trochę, że pierwszym rozwiązaniem jakie wpadło mu na myśl było
morderstwo. Oczywiście nie chciał go popełnić ale zwykle najpierw zawsze starał
się zrozumieć przeciwnika i szukać innych rozwiązań. Paczara cały czas była
przekonana, że ostatecznie android sam wyskoczył ze statku, jednak dziś
Internety otworzyły mi oczy na to, że w sumie nie zostało to jednoznacznie
ukazane. Poza tym nie wiem czy istniałoby dobre rozwiązanie tej sytuacji. Z jednej
bowiem strony Doctor popełniłby morderstwo. Z drugiej czy manipulowanie kimś, by
popełnił samobójstwo nie jest równie niegodziwe?
 |
| Sam Android jest postacią złowieszczą ale i tragiczną. |
Co do Petera Capaldiego w roli
Dwunastego Doctora to Paczara może już jednoznacznie wszem i wobec oznajmić, że
to jej Doctor. Było dokładnie tak jak z Tennantem – miłość od pierwszych chwil.
Doctor Capaldiego skradł moje serce już przy tym „shush”, które wydobyło się z
jego gardła przy otwieraniu drzwi TARDIS. Doskonale oddał chaos
poregeneracyjny, zapominalstwo i dziwaczność swojej postaci. Na początku jeszcze
było widać w jego zachowaniu wyraźny ślad Jedenastego. Dopiero po jakimś czasie
zaczął odkrywać nieco inny charakter. I
mimo, że momentami nie pochwalałam jego zachowania to miałam o to większy żal
do scenarzystów niż samej postaci. Najbardziej jednak podobały mi się końcowe
sceny już w TARDIS, kiedy Doctor jest wprost rozczulający i tylko chciałoby się
go przytulić. W dodatku, stwierdzeniami typu „Jestem Szkotem, mogę narzekać na
wszystko”, czy „Nie lubię się mylić w miejscach publicznych. Zapomnijcie, że to
powiedziałem”, całkowicie mnie do siebie przekonał. Plus jeszcze te rozmowy z
dinozaurem i koniem!
 |
| To będzie zdecydowanie mroczniejszy Doctor. Jestem zachwycona Capaldim! |
Doskonały, jak zwykle, jest team
Vastra-Jenny-Strax. Vastra owszem okazała się nieco irytująca, gdy naskoczyła
na towarzyszkę Doctora. Później jednak na szczęście odrabia te straty. Jenny
jest jak zwykle urocza. Natomiast Strax jest mym absolutnym ulubieńcem, idolem,
sensem mego paczenia! Trochę okrutne jest to jak odnosi się do Clary ale nie
robi tego przecież specjalnie. No chyba, że ku chwale sontariańskiego imperium
;)
 |
| He, he, he ;) |
Sama Clara (Jenna Coleman) za to nie porywa. W tym
odcinku Impossible Girl jest jeszcze bardziej zwykła niż zwykle. Uważam, że
Moffat trochę przegiął. Clara ma może jeden dobry moment, gdy próbuje uniknąć
śmierci, ale poza tym zrobiono z niej tu bardzo egocentryczną osobę o bardzo
zaniżonym IQ. W dodatku jeszcze Doctor wspomina przy niej, że wolałby by była
tu Amy. W sumie miałam wrażenie, że Clara została tu takim ucieleśnieniem rzesz
fanek, które narzekały na wybór nowego aktora do roli Doctora i jego wiek.
Wszyscy bohaterowie próbowali przekonać Clarę, że przecież Jedenasty i Dwunasty
to ta sama osoba i że Doctor jest ancien and forever. Tym samy próbowali
przekonać i tą grupę odbiorców, która nie chciała zaakceptować zmiany aktora.
Równie dobrze większość kwestii (szczególnie te o twarzy, chłopaku i
flirtowaniu) mogłaby być skierowana do zalewających się łzami nastolatek po
ogłoszeniu kto zostanie nowym Doctorem. W odcinku świetnie zostało wyjaśnione
kim naprawdę jest Doctor bez względu na swoje oblicze. Wydaje mi się jednak, że
o ile „fanki” sobie na to zasłużyły to wobec samej postaci Clary jest to trochę
nie fair.
 |
| Rozmowa w restauracji jest chyba jedną z najbardziej irytujących wymian zdań w tym serialu. |
Na pewno będzie w jakieś sposób
kontynuowany wątek kobiety ze sklepu, która wcześniej w odcinku The Bells of
Saint John, dała Clarze numer Doctora, a w Deep Breath wysłała jej zaproszenie na
kolację do bardzo osobliwej restauracji. Zastanawia też postać kobiety
pojawiająca się na końcu. Missy ( w tej roli Michelle Gomez) zachowuje się jak
River i twierdzi, że Doctor jest jej chłopakiem, ale czy to możliwe, że
wróciła? Paczara za nią jednak nie do końca przepadała więc wolałabym, aby nie
było to prawdą.
 |
| Kim jest Missy? |
Ogólnie odcinek jako rozpoczęcie
sezonu, bardzo się mi podobał. Cieszę się, że wreszcie serial powrócił. I, że
Capaldi jest tak dobry w swojej roli. Zdecydowanie uwielbiam nowego Doctora i nie
mogę się już doczekać jego kolejnych przygód.
 |
| Czekam na spełnienie obietnicy :D |
P.S. Straszna jest niestety nowa
czołówka. Jakbym oglądała kreskówkę. Potworny, porażający sztucznością twór.
 |
Cameo Matta Smitha bardzo wzruszające.
Ale myślałam, że po tym padnie pytanie o to czy jest rudy :D
Hmm... czy to znaczy, że nigdy nie zatrudnią rudowłosego aktora? |
Etykiety: brytyjskie, Doctor Who, serial, SF