Monologi waginy...


Pewnego dnia mój miły, wiosenny spacerek został brutalnie przerwany. Oczy zapiekły od widoku wściekle różowego plakatu. I … CO JA PACZE? Wystawiają spektakl. Spektakl nie byle jaki! Spektakl z tytułem mocno oczojebnym.

Monologi waginy mnie bardzo zaintrygowały. Pomińmy brak skupienia na zajęciach – nie przychodził także sen. Bo, o co właściwie chodzi? – moja biedna, skołatana głowa myślała głównie o tym. I postanowiła się dowiedzieć.

Spektakl był oficjalną inauguracją akcji V-Day – NIE dla przemocy wobec kobiet i dziewczyn. Sztuka jest dziełem Eve Ensler – amerykańskiej aktywistki i dramatopisarki.
Wyreżyserowała ją Hanna Kłoszewska a główne role zagrały : Anka Grzywacz, Anna Iwanowska-Bułat, Jolanta Cieśla, Finka Heyneman, Magda Magdalena Jaworek, Olga Balcerzak, Laura Brzeźińska, Aleksandra Konopka, Paulina Szczęsna, Anna Mysłek i Gabriella Gojami.


Już na wejściu spotkało mnie zaskoczenie. Sunął na mnie dementor! No… po bliższym przyjrzeniu się odkryłam, że tak nie do końca… Wzdłuż holu stały ubrane w czarne, zwiewne szaty manekiny. Przy każdym znicz i tabliczka. Symbole ofiar przemocy – autentycznych, bliskich, znanych z imienia i nazwiska. Wrażenie wstrząsające.

Na sali sporo osób - jednak tłumów nie ma. Nawiasem mówiąc wypatrzyłam kilka „sław” typu Alicja Węgorzewska czy Bartek Jędrzejak. Co ciekawe dopisała frekwencja również wśród płci męskiej. Ciekawe, czego się spodziewali? Ja w każdym razie całkiem czego innego niż dostałam. Myślałam, że za kontrowersyjnym tytułem kryje się w gruncie rzeczy poprawna politycznie tematyka. A tu niespodzianka! Ponad półtoragodzinne opowiadanie o waginie, pusi, cipie, cipce…


Na początku czułam się nieswojo. Miałam opory. Co ja pacze? Czy to w ogóle temat na sztukę? Po co to wszystko? O co chodzi? Kto chce słuchać o waginach?! Aktorki również chyba przeżywały niezły stres, bo zaczęło się niemrawo. Lecz później… Moje wszystkie opory i obawy zniknęły. Paczyłam i paczyłam. Gra zaczęła mnie oszałamiać i zwalać z nóg. To było coś niesamowitego. Spektakl, na którym przepełniała mnie cała gama uczuć: smutek, złość, strach, żal, radość, duma, nadzieja. Spektakl, na którym płakałam ze śmiechu. Po raz pierwszy autentycznie!

Sztuka może nie otworzyła mi oczu i nie wpoiła we mnie jakiegoś wiekopomnego przesłania. Świetnie się po prostu bawiłam i dowiedziałam wielu ciekawych, ale i szokujących rzeczy. Zrozumiałam jak cholernie trudno jest być kobietą! I jakie to w gruncie rzeczy niebezpieczne, ale i cudowne. Poczułam się dumna ze swojej Waginy! (Tak, wiem, jak to brzmi). Takie niestandardowe kreatywne przedsięwzięcia są naprawdę genialnym sposobem na promocję ważnych akcji społecznych.


Spektakl skończył się oklaskami na stojąco. Ja nie stałam. Byłam ciągle pod zbyt wielkim wrażeniem i trochę bałam się, że moje trzęsące się jak galareta nogi nie wytrzymają i na kogoś runę. Przypadkiem…

Etykiety: , ,