'Famous in Love', a Paczara w facepalmach.

Paczara bardzo często pisze z pozycji zachwytu. Ostatnio mam na to bardzo mało czasu ale kiedy coś mnie naprawdę zafascynuje, to notka aż pisze się sama. Dziś będzie inaczej. Dzisiejsza notka będzie o serialu, który zafascynował mnie jedynie swoją głupotą. Będzie więc to notka z pozycji frustracji, secondhand embarassment, facepalmów, żalu i ogólnie wszystkiego, co najgorsze.
  
Przed Państwem Famous in Love z bardzo, bardzo nieudanym zdjęciem Belli Thorne. Nikt tego nie zauważył?
Stacja Freeform (wcześniej ABC Family) wypuściła w tym sezonie serial, który miał być nowym guilty pleasure dla rzesz young adults. Wymagania nie były więc zbyt wysokie, po prostu miało się to dobrze oglądać, najlepiej z wypiekami na twarzy. Fabuła mogła być naiwna i niedopracowana ale akcja miała wciągać na tyle, by sięgnąć po kolejny odcinek. Plus, koniecznie dużo różnego rodzaju intryg i wątków miłosnych, bo to w takich produkcjach jest absolutnym fundamentem. Niestety, nie wyszło nawet to. Podobno serial jest oparty na książce Famous in Love autorstwa Rebecki Serle. Paczara nie czytała ale jeśli jest tak samo „udana”, to serdecznie współczuję wszystkim, którzy mieli okazję się z nią zetknąć.

Historia Famous in Love jest pozornie zawiła i skomplikowana a tak naprawdę topornie prosta i naiwna. Zwykła studentka, Paige Townsen, zostaje wyłowiona na castingu spośród tysięcy innych dziewczyn i otrzymuje główną rolę w nowej megaprodukcji Locked, która ma powstać na podstawie światowego bestsellera. Już na przesłuchaniu od razu iskrzy (czyt. ma iskrzyć) między nią a zaangażowanym do głównej roli męskiej, młodym „gwiazdorem” Rainerem Devonem. Na planie aż wrze od emocji, gdyż rolę konkurenta postaci odgrywanej przez Rainera otrzymał jego były przyjaciel Jordan, który przespał się z jego byłą dziewczyną Tangey. Tangey zresztą też dostaje angaż w Locked. Jordan zrobił jednak coś jeszcze gorszego, o czym Rainer jeszcze nie wie, a mianowicie regularnie sypia z jego matką a jednocześnie producentką filmu – Niną Devon. Poza tym, ma kłopoty ze swoją własną matką i skrywa przed światem mroczną przeszłość. Bidulek, on miał tu być chyba takim pokrzywdzonym bad guyem o gołębim sercu. A figę dostaniecie! Sama Nina, oprócz romansu z Jordanem, trzyma w tajemnicy przed synem także tożsamość jego ojca, która wkrótce ujrzy światło dzienne. (Nie, nie jest nim Jordan no bez przesady xD ) 

Po otrzymaniu roli, Paige wkracza na celebryckie salony w towarzystwie swoich przyjaciół Jake'a i Cassie.Oznacza to poważne zmiany w garderobie, które przychodzą bohaterce kompletnie bez wysiłku. Przecież wiadomo, że każda studentka trzyma w szafie sekretną przegrodę tylko na suknie galowe.

Tymczasem, gdy Paige dostała angaż w Locked, wygryzła z głównej roli złotą dziewczynę Ameryki, popularną Alexis. Mimo, że Alexis ostatecznie dostaje inną role w filmie, nie zamierza puścić tego płazem. Podrywa więc najlepszego przyjaciela a także niespełnioną miłość Paige, Jake’a. Jake mieszka razem z Paige i ich najlepszą przyjaciółką Cassie w L.A. w mieszkaniu zdecydowanie zbyt ogromnym jak na trójkę biednych studentów. Jake chce robić filmy, Cassie zaś w nich grać. Tymczasem to Paige, którą trzeba było zaciągnąć na casting, dostaje szansę swojego życia. 

Piękne prawda? Niemal jak skondensowana w pigułce Moda na sukces. Wydaje się, iż jedynym pomysłem na ten serial było po prostu wrzucenie tu wszystkiego, co tylko się dało. Wszelkich ogranych wątków, utartych pomysłów i klisz rodem z oper mydlanych. Wszystko naraz do jednego kociołka, mieszamy i BUM! Ups, chyba nie wyszło... 

Famous in Love to nieudany miks Zmierzchu i ugrzecznionej wersji 50 twarzy Greya. Do roli Rainera zatrudniono nawet aktora, który ma udawać żywą figurę woskową Edwarda. Paige ma być odwzorowaniem nieśmiałej, zamkniętej w sobie Bello-Anastazji. Problem w tym, że taką nie jest, bo aktorka zupełnie się nie odnajduje w tego typu roli. Nie odnajduje się też w roli nowicjuszki w biznesie, w którym siedzi od dziecka. Może dlatego Paige non stop bełkocze i przegryza dolna wargę, czy to na widok swego filmowego partnera czy współlokatora, który prawdopodobnie nie ma czasu zrobić prania, więc musi ciągle paradować przed nią bez koszulki. Obsadzona w głównej roli Bella Thorne albo bardzo usilnie usiłuje naśladować występ Stuart w Zmierzchu i wychodzi jej to "jeszcze lepiej", albo jej talent pozwala jedynie na zagranie roli drewnianej deski. Filmweb donosi, że podobno bierze lekcje aktorstwa. Niech bierze ich więcej, albo może lepiej wcale. 

Dodatkowo w Famous in Love, nikt tak naprawdę nie jest in love. W relacjach serialowych par nie czuje się żadnej chemii. Co prawda, widzowi za pomocą oczywistych i nadmiernie wyeksponowanych gestów, usiłuje się topornie wbić do głowy, że między daną dwójką iskrzy. Jest to jednak przeprowadzone w sposób tak nieudolny i sztuczny, iż trudno dać wiarę. Zero chemii, zero magii, tylko puste spojrzenia i pilnowanie, by się za bardzo nie pomarszczyć na ekranie. 

Kolejnym minuesm produkcji są jej czarne charaktery, a w zasadzie ich brak. Jak już pisałam, bad boyem miał być chyba Jordan ale jest on tak miałki i bezwyrazowy, że kompletnie mu to nie wychodzi. Kreowana na zimną sukę bez serca Nina, ma go aż zbyt wiele. Te postaci nie tworzą intryg, ani problemów. Są totalnie pozbawione tej charyzmy i charakteru. A może wpływa na to bardziej fakt, że żaden postawiony przed bohaterami problem nie jest tak naprawdę problemem. Jest idealną kopią sytuacji, którą każdy widz już gdzieś widział i zna doskonałe rozwiązanie. Poza tym, sami bohaterowie nie mają w zwyczaju rozważać i wyciągać wniosków z kłopotów w jakie wpadli. Od razu przechodzą nad nimi do porządku dziennego. 

Cześć jestem Edw... to znaczy Rainer. Przypatrzcie się uważnie,albo i nie, bo widać na pierwszy rzut oka, co tu zostało zrobione.
Paczara dawno nie słyszała też tak banalnych dialogów. Pisało je chyba na kolanie dziecko w podstawówce zafascynowane M jak miłość. Niezliczoną ilość razy pada w tym serialu pytanie: Are you ok? Zapytana postać na nie odpowiada, po czym kamera przenosi nas do wątku innej postaci, którą ktoś z kolei pyta, czy z nią wszystko okej. Litości! Co gorsza, serial składa się głównie z takich dialogów. Akcji jest tyle, ile kot napłakał. Postaci wciąż tylko rozmawiają i, oczywiście, to mogłoby zdać egzamin ale nie w tego typu produkcji i nie z pozbawionymi sensu dialogami. 

Paczara uważa za zabawne, że serial, który w jakiejś mierze traktuje o aktorstwie, został obsadzony ludźmi, którzy kompletnie nie potrafią grać. Weźmy choćby sceny przesłuchania Paige, w których wszyscy zachwycają się jej talentem a ty widzu siedzisz i nie wiesz, co począć z tym fantem, że właśnie zobaczyłeś prawdopodobnie najgorszy, najbardziej sztampowy występ w życiu. Innym przykładem jest kręcenie ujęć z Rainerem, w których krytykowana jest Paige, a on stawiany jej za wzór. Ja wiem, że to ma uzasadnienie scenariuszowe, on ma być w końcu aktorem z długoletnim doświadczeniem, ale za nic tego, widzu, na ekranie nie uświadczysz. Z innymi członkami obsady wcale nie jest lepiej. Wiecie, kogo w tym całym serialu można uznać za utalentowanego aktora? W marginalnej roli prezentera telewizyjnego możecie zauważyć Nathana Stewarta-Jarretta (znany m.in. z Misfits, teraz gra w dość zabawnym Cassandra French's Finishing School). Nathan pojawia się na kilka sekund w kilku odcinkach i od raz kradnie każdą scenę ze swoim udziałem. Bo jako jedyny potrafi zagrać, nadać swojej postaci osobowość i sprawić, by widz mu uwierzył. Wzrok przyciąga też Charlie DePew w roli Jake’a ale jest to raczej spowodowane jego urodą niż aktorskim warsztatem (winna!).  

Ten serial jest tak napompowany i sztampowy, jak ten promujący Locked fotos.
Pozostałym aktorom Paczara nie wierzy. Ani przez mgnienie oka. Nie ma nic wiarygodnego w ich grze. Ich postacie zmagają się z problemami, w które widz nie jest w stanie uwierzyć ani w żaden sposób zaangażować się emocjonalnie, nie wiem czy bardziej z powodu ich kliszowości, czy faktu fatalnej gry aktorskiej. Paczara zrozumiałaby tak kurczowe trzymanie się konwencji, gdyby serial został utrzymany w komediowym klimacie. Gdyby Paige, przegryzając dolną wargę, puszczała tym gestem oczko do widza. Nie, Famous in Love to serial zrobiony totalnie na poważnie. I poważnie rekomenduje na niego nie paczeć, jeśli nie chcecie zmarnować kilku cennych godzin waszego życia.

Etykiety: , ,