Show musi trwać, czyli o świecie zza kamery w 'UnReal'

Paczara powraca z nowym wpisem. Ostatnio mogą mnie do tego zainspirować tylko baaardzo dobre seriale. Tak jest i w tym wypadku. Paczara zaczęła oglądać UnReal w tamtym roku. Wtedy jednak nie powstał na ten temat żaden wpis. Teraz, po genialnym drugim sezonie, śpieszę to szybko nadrobić.

Plakat tak doskonale uchwycił charakter produkcji, iż Paczara nie mogła wam go tu nie zaprezentować.

UnReal to amerykański serial emitowany przez Lifetime. Powstał w oparciu o pomysł Sarah Gertrude Shapiro, która w 2012 roku wyreżyserowała Sequin Raze - film krótkometrażowy opowiadający o pracach przy produkcji reality show. UnReal okazał się jasno błyszczącą gwiazdką na serialowym firmamencie. Serial ma już dwa sezony i właśnie został przedłużony na trzeci.

Fabuła produkcji kręci się wokół postaci Rachel Goldberg - jednej z producentek telewizyjnego reality show Everlasting. Everlasting to żenujący tworem, w którym kawaler wybiera sobie przyszłą żonę spośród konkurujących o jego względy uczestniczek. Oczywiście, wszelkie ekranowe wzruszenia, wyznania, dramaty, skandale, łzy i śmiech są sprytnie sprowokowaną przez ekipę produkcji mistyfikacją. Zadaniem Rachel jest zrobienie wszystkiego (dosłownie!), by wciąż podwyższać słupki oglądalności. Co ważne, fabuła UnReal zaczyna się dla nas w momencie emitowania 13 sezonu Everlasting. Po tak długiej obecności na telewizyjnych ekranach formuła programu jest już mocno zużyta. Zatem z pewnością, wzbudzenie zainteresowania widzów upadającym show do najłatwiejszych nie należy. W związku z tym, osoby pracujące przy produkcji pod okiem główniej producentki Quinn King, potrafią posunąć się do najgorszych manipulacji, kłamstw, zagrywek, upokorzeń a nawet spowodowania czyjejś śmierci. Wszystko, by zagrać na emocjach widzów i odwołując się do najgorszych ludzkich instynktów, przyciągnąć ich przed ekrany.


Praca Rachel polega na tworzeniu problemów i obserwowaniu jak uczestnicy show męczą się z ich rozwiązaniem.
UnReal to istna parada barwnych, aczkolwiek płytko zarysowanych osobowości. Na ekranie przewijają nam się członkowie ekipy pracującej przy produkcji reality show jak i jego uczestnicy. O ile jednak pierwszy sezon starał się zagłębić w intrygi między „pannami do wzięcia” i skupiał na postaci „kawalera”, o tyle drugi marginalizuje wydarzenia Everlasting, oddając pole dramatom w ekipie produkcji. Wszystkie poboczne postacie przestają się liczyć, choć widzowie z pewnością chętnie poznaliby je bliżej. 
UnReal skupia się tak naprawdę na życiu i relacji dwóch (anty)bohaterek – Rachel i Quinn. Przez te wszystkie lata pracy przy produkcji reality show, kobiety bardzo mocno się ze sobą zżyły. Ich relacja jest jednak o tyle skomplikowana, że potrafią kochać i nienawidzić się jednocześnie. Rachel jest osobą z tajemniczą i mroczną przeszłością. Została kiedyś bardzo skrzywdzona, co do dziś procentuje rozchwianą psychiką i problemami z zaufaniem. Jej matka, szanowany psychiatra doktor Olive Goldberg, uważa córkę za osobę chorą i namawia do podjęcia leczenia w odpowiednim ośrodku. Rachel, wspierana przez Quinn, stanowczo się temu sprzeciwia. Widza od początku zastanawia ogromna wrogość między główną producentką a matką Rachel. Dziwne wydaje się też ograniczanie kontaktów matki z córką. Mamy wrażenie, że dr Goldberg chce jak najlepiej dla swojego dziecka, zaś Quinn wciąga Rachel w wir pracy, która jeszcze bardziej niszczy jej psychikę. Nikt nie ma też chyba wątpliwość, iż problemy głównej bohaterki wymagają pomocy specjalisty. Dopiero drugi sezon przynosi prawdziwe i przerażające zarazem odpowiedzi.

Paczara nie zamierza wam jednak zdradzać sekretów Rachel jako, że sama bohaterka bardzo niechętnie się nimi dzieli. Powierzenie komuś swojej tajemnicy sprawia bowiem, iż ma on nad tobą władzę. Drugi sezon dogłębnie pokazuje jak niebezpieczne może się okazać zaufanie niewłaściwej osobie. A także, że to Ci, którzy stawiają nam wymagania i nie zawsze klepią nas z uśmiechem po główce, okazują się naszymi prawdziwymi przyjaciółmi.

Rachel jest silna, nie jest jednak niezniszczalna. Sama nie do końca sobie radzi, jest zagubiona i nie wie komu zaufać. To razem z Quinn tworzą iście diabelski duet. To w ich głowach rodzą się wszelkie chore pomysły na podwyższenie oglądalności. Razem są w stanie zawojować świat niszcząc wszystko na swojej drodze. Nie są typowymi serialowymi bohaterkami. Są raczej ich przeciwieństwem. UnReal prezentuje nam dwie silne antybohaterki, które popełniają czyny, po których wielu zwykłych ludzi nie mogłoby spokojnie zasnąć. Fundamentalne wartości moralne wydają się być im zupełnie obce. I tylko czasami kamera łapie zastygłe na ich twarzach wyrazy wewnętrznego niepokoju, zawahania a nawet żalu. Sprawia to, iż widz nie jest w stanie do końca utożsamić się z którąkolwiek bohaterką. Powinno to utrudniać odbiór, jednak tu paradoksalnie jeszcze go uatrakcyjnia. Chleb? Nah, widz pragnie igrzysk. My widzowie pragniemy igrzysk. A któż może ich nam dostarczyć lepiej niż dwie szalone, gotowe na wszystko i pozbawione wszelkich granic antybohaterki.

Bliźniacze tatuaże Rachel i Quinn głoszą "Money, Dick, Power". Jak na prawdziwe antybohaterki przystało. 

O ile pierwszy sezon serialu utrzymany był w dość lekkim tonie (oprócz jednego bardzo dramatycznego epizodu) i upłynął Paczarze na kibicowaniu pewnemu młodzieńcowi w zdobyciu serca pewnej pani, to drugi jest mrocznym studium ludzkiej psychiki i najniższych instynktów. Rachel zaczyna dostrzegać jak bardzo ta praca ją niszczy. I jak jednocześnie kocha swoje zajęcie i nienawidzi siebie za to przywiązanie. Zaczyna napawać ją obrzydzeniem fakt jak łatwo przychodzi jej manipulowanie innymi ludźmi. Obserwujemy jak główna bohaterka powoli się załamuje i traci kontakt z rzeczywistością i wpadamy razem z nią w bardzo ciemny i głęboki wir szaleństwa. Wszelkie granice moralności zostają tu boleśnie napięte, aż w końcu ta bańka pęka z wielkim hukiem.

Ostatnie odcinki były dla Paczary naprawdę przygnębiające. Bo widzicie, postanowiłam w coś mocno uwierzyć w tym serialu. Miałam złe przeczucia ale mimo wszystko, beztrosko je zlekceważyłam uznając, iż może właśnie oto pojawiło się jakieś dobre zakończenie dla Rachel. Paczara uczepiła się tej myśli jak tonący brzytwy. Wczułam się w sytuacje głównej bohaterki. Sytuacje przeraźliwie smutną i praktycznie bez wyjścia. Ja chciałam jej pomóc, a nie mogąc zrobić tego samodzielnie, przelałam swoje nadzieje na inną postać, która oczywiście od początku była pisana jako czarny charakter tego sezonu. Paczara wolała jednak tego nie widzieć. A raczej liczyłam na to, że twórcy mnie zaskoczą pozytywnym zakończeniem tej historii. Paczara przeczuwała w głębi serca, że to się skończy źle ale jednocześnie liczyłam, że plot twist będzie się przewrotnie krył w tym dobrym zakończeniu. If you know what I mean ;)

...A my bardzo chcemy to oglądać. Coraz bardziej i bardziej z każdym kolejnym odcinkiem.

Ostatecznie, pocieszył mnie nieco wątek przyjaźni Rachel i Quinn. Mimo, iż często nawzajem się ranią to ostatecznie żadna nie pozwoli drugiej zginąć. Jest to więź nieco patologiczna - niezwykle głęboka, mocna, oparta na wzajemnych żalach i sekretach oraz niesamowicie uzależniająca. Jednak każdy potrzebuje osoby, której naprawdę mógłby zaufać i która ostatecznie zawsze stanie po jego stronie. Tak jest z Rachel i Quinn. I być może, to właśnie ta przyjaźń czyni je w naszych oczach bardziej ludzkimi, wartymi naszej sympatii.

Wypada tu także wspomnieć o świetnych rolach Shiri Appleby wcielającej się w postać Rachel oraz Constance Zimmer grającej Quinn. Aktorki są naprawdę doskonałe. Zachwyca zwłaszcza Shiri, którą ostatni raz miałam okazję podziwiać przy oglądaniu Rosswell (notabene jeden z ulubionych seriali Paczary), gdzie grała nieśmiałą, zakochaną w kosmicie nastolatkę. W UnReal aktorka ma wreszcie możliwość ukazania swojego talentu w pełnej krasie. Paczara jest pod wrażeniem. Z Constance zetknęłam się w UnReal po raz pierwszy i jej sposób prowadzenie postaci od razu przypadł mi do gustu. Patrząc na nią ma się wrażenie, jakby w ogóle nie grała - jakby była Quinn.

UnReal to serial bajkowo piękny i zarazem bardzo brzydki. W intrygujący i dosadny sposób ukazuje kulisy pracy przy programach telewizyjnych. Świetnie uwydatnia fakt, iż w telewizji nic nie jest takim jakim się wydaje. W polskiej wersji dodano nawet do tytułu chwytliwe „telewizja kłamie”. Ekran nigdy nie pokaże nam stuprocentowej prawdy, zwłaszcza w tego typu programach. Dlaczego? Bo zwykłe życie jest nudne! Nikt nie chciałby przecież tego oglądać. Chcemy dramatu, chcemy akcji, chcemy kłótni, seksu, łez i wzruszeń. Wszyscy pragniemy igrzysk.

Etykiety: ,