You didn’t see that coming!, czyli 13 rzeczy, która Paczara pokochała w 'Avengers: Age of Ultron'.

Paczara długo nie mogła się zebrać, aby obejrzeć nową cześć Avengers. Największym winowajcą jest tu oczywiście brak czasu i prace nad pracą dyplomową. Jednak, po pewnej bardzo ważnej rozmowie na fejsie pod postem, który o dziwno nie miał z Avengers nic wspólnego (ba! nawet nie z Marvelem, bo właśnie, że z DC ;) ), Paczara stwierdziła, że nie, dłużej nie wytrzyma, rzuciła wszystko i oddała się przyjemności oglądania. I absolutnie nie żałuję! Nie żałuję tak bardzo, że aż mnie to samą zaskoczyło. Czas Ultrona bowiem, się Paczarze bardzo spodobał. Tak bardzo, aż sama czuję się podejrzanie zadziwiona. Może dlatego, że po obejrzeniu i przeczytaniu kilku recenzji (m.in. tej u Lofney), nie nastawiałam się na zbyt wiele. W sumie, najważniejszym powodem, dla którego zdecydowałam się film zobaczyć teraz, była nieodparta chęć obejrzenia finału Agents of S.H.I.E.L.D. Także, paczarowe serce uradowało się niemożebnie, gdy bonusowo popaczyłam na kawałek dobrej produkcji. 

Avengersi ostrzegają. Możliwe że poniżej wdarło się trochę spoilerów!

Paczara natychmiast poczuła potrzebę podzielenia się przemyśleniami i uporządkowania sobie tego zamętu, który hulał w mojej głowie. Toteż, bardzo spontanicznie powstaje ten wpis. Nie będę tu recenzować filmu, bo wszyscy już zrobili to przede mną. Podam Wam za to 13 rzeczy, które w nowych Avengersach pokochałam, a uwierzcie, o uczucie do niektórych z nich nigdy bym siebie nie podejrzewała. Równie dobrze, ten wpis może posłużyć za powody, dla których film warto zobaczyć. Przy czym, Paczara nie tworzy tu żadnego rankingu. Wszystkie punkty są mniej więcej tak samo ważne ;) Zaczynamy!

1. Teksty
Nie od dziś wiadomo, że filmy Marvela przodują w świetnych, błyskotliwych, ironicznych dowcipach, docinkach i grach słownych. Przy czym, Avengersi tak wspaniale umieją się z siebie nawzajem nabijać! Tak, jak tylko zdarza się między prawdziwymi przyjaciółmi lub rodzeństwem. Tutaj także tych świetnych wymian zdań nie zabrakło i można było piszczeć z uciechy do woli.

2. Momenty z młotem
Mówiłam na początku, że wszystkie punkty są mniej więcej równoważne. Cóż, ten jest pierwszy wśród równych. Mjölnir to kradziej scen w tej produkcji. Począwszy od momentu znanego nam już ze zwiastunów, w którym członkowie drużyny próbują go podnieść, poprzez lekkomyślną próbę przejęcia go przez Qucksilvera (to był błąd!), aż do chwili spotkania z Visionem, młot bryluje w towarzystwie i jest królem imprezy. Nawet nie wyobrażacie sobie reakcji Paczary na sceny Thor-Mjölnir-Vision. To były po prostu najczystsze momenty prawdziwego fanienia!

Mimo, że zarówno Steve jak i Thor nie za bardzo wiedzą co robią w tym filmie, to młot zajmuje w nim należne mu miejsce. 

3. Walka Iron Mana z Hulkiem
Hulkbuster robi wrażenie! O ile Paczara uważa, że tym razem Stark jest takim trochę najsłabszym ogniwem produkcji i zachowuje się co najmniej dziwnie, to ta walka była epicka. Naprawdę przyjemnie było popaczyć!

4. Black Widow/Hulk
Ten wątek trochę zgrzyta. W zasadzie to bardzo. Ma porządne niedociągnięcia i jest mocno tendencyjny. Za dużo tu się dzieje na raz, a rozmowa o dzieciach i ucieczce ostatecznie przelała czarę goryczy. Raczej nie widzę Black Widow w takie wersji. Dlaczego więc wymieniam tutaj ten romansowy wątek? Bo A NIE MÓWIŁAM? Paczara widziała tą chemie między bohaterami w jedynce, czułam że coś tam się dzieje. Jednak zostało to na tyle subtelnie pokazane, że równie dobrze scenarzyści mogli przejść nad tym do porządku dziennego i nie kontynuować wątku. Zdecydowali jednak inaczej, ku jednoczesnej satysfakcji Paczary bo tak żem czuł i rozczarowaniu, gdyż bardziej topornie już się chyba tego ukazać nie dało.

Jeśli się nie ma dobrego pomysłu na romans to lepiej go nie pisać...

5. Rodzina Hawkeye
Mówcie co chcecie, Paczara kocha ten wątek. W zasadzie dopiero po Czasie Ultrona zapałałam sympatią do postaci Clinta. Wcześniej był mi chyba najbardziej obojętnym z Avengersów. Tutaj pokazał, że można wieść normalne życie nawet będąc superbohaterem. I choć w większość takich produkcji postaciom się tego odmawia, Paczara cieszy się, że Avengersi nie poszli do końca tym tropem. Nie zapomina się tu na przykład o ich partnerkach – Stark i Thor rozmawiają o Pepper i Jane, a Kapitan Ameryka ma wizję z Peggy Carter w roli głównej. Paczara uważa to za wielki plus. Wracając jednak do Clinta rodzinny wątek doskonale pokazuje jego rolę pełni w tym składzie. Ktoś musi w końcu być normalny! Ktoś musi być grupowym psychologiem i opiekunem. Kimś takim dla Avengersów jest właśnie Hawkeye, a najgłębiej to widzimy w jego relacjach z Natashą i radach jakich udziela Scarlet Witch.

6. Ultron to nieodrodne dziecko Starka.
Wielokrotnie jest to w filmie podkreślane i doskonale widoczne od pierwszych scen. Nawet sposób bycia mają bardzo podobny. Ultron to postać obdarzona osobowością i charyzmą. Paczarze spodobało się to, że nie zrobiono z niego zimnego robota bez wyrazu. Zamiast tego mamy pełnokrwisty czarny charakter, który potrafi przywalić zarówno prawym sierpowym jak i cięta ripostą.

A jak będę duży, będę jak tatuś!
7. Paczara kocha Visona. Kropka.
Serio, ten punkt nie potrzebuję rozwinięcia. Ja Visiona po prostu uwielbiam od pierwszej sceny i od razu go zaakceptowałam jako pełnoprawnego członka składu. Szkoda mi Jarvisa, jasne. Nie wpływa to jednak na fakt mojej miłości do Visona. Kropka.

8. Scarlet Witch
Paczara cieszy się z kolejnej świetnej postaci kobiecej w zespole. Podoba mi się Scarlet Witch, podobają mi się jej moce i sposób bycia. Nade wszystko jednak cenię scenę rozmowy między nią a Hawkeye wśród zgliszczy i toczącej się bitwy. Coś byłoby tu zdecydowanie nie tak, gdyby Wanda od razu została zdeterminowanym i nieustraszonym superbohaterem. Przecież uczestniczy w prawdziwym kataklizmie, będąc osobą z zewnątrz. W dodatku bardzo młodą i trochę zagubioną dziewczyną zawsze znajdującą się pod opieką brata. Podoba mi się fakt, że nie od razu czuję się Avengerem, że nie od razu umie odnaleźć się w tej roli, że zwyczajnie po ludzku się boi.

9. Paczara kocha Quicksilvera
and I didn’t see it coming! Ten punkt zdecydowanie wygrywa w kategorii „Paczara jest zaskoczona samą sobą”. Od kiedy usłyszałam o castingu do tej roli, byłam przekonana, ze nigdy nie polubię tej postaci. Łaziłam i jęczałam, że to będzie beznadziejny Quicksilver, że Taylor-Johnson popsuł mi już Wrońskiego w Annie Kareninie i tu, z pewnością, będzie tak samo. Nie mogłam być w większym błędzie! Ta wersja Qucksilvera bardzo do mnie przemawia. Bohater jest zabawny, miły i opiekuńczy. Zrobi wszystko dla jedynej rodziny jaka mu pozostała, czyli swojej siostry Wandy.  Qucksilver to poczciwy człowiek w najlepszym tego słowa znaczeniu. A jego ostatnia scena tylko dopełnia tego obrazu. Paczarze aż się łezka w oku zakręciła. Naprawdę.

Za każdym razem kiedy to zdanie padało z ekranu, Paczara miała wrażenie, że Quicksilver mówi prosto do mnie i jeszcze się ze mnie bezczelnie naśmiewa. 

10. Scena wyrwania metalowego serca
To było piękne. Ogólnie, cała reakcja Wandy na poświęcenie brata była bardzo emocjonalna i świetnie zagrana. Jednak to scena, w której pełna nieopisanego żalu i bólu, stara się pokazać Ultronowi, czym jest umieranie chwyciła mnie za serce.

11. Epickość
Wszystko można powiedzieć, o Avengers: Age of Ultron ale nie to, że nie był to film epicki. Efekty specjalne są wręcz powalające (a Paczara nawet nie oglądała w 3D, bo jako okularnik raczej nie przepada za tą opcją). Już nawet nie mówię tu o scenach walk, ale wizje kataklizmu i deszcz spadających z nieba skał robią piorunujące wrażenie. Dodatkowo produkcja okraszona została niesamowicie budującą napięcie ścieżką dźwiękową, a patos wręcz leje się tu strumieniami. Wszystko to sprawiło, że Paczara oglądała produkcję z zapartym tchem.

12. Jedność
Wspólne działanie to najmocniejsza strona Avengersów. Co prawda nie obyło się bez sporów (no dobrze, w zespole było więcej rozrób niż kiedykolwiek), jednak koniec końców superbohaterowie stanęli ramię w ramię zjednoczeni we wspólnej walce ze złem. Brzmi naiwnie? Paczara dobrze wie. Twórcy dobrze wiedzą. Ultron dobrze wie, oskarżając o tą niesamowita naiwność Visiona. Ten zaś odpowiada tylko, że w sumie to przecież urodził się wczoraj. Czasami potrzebujemy takiej naiwności, potrzebujemy w coś wierzyć, żywić jakąś nadzieję. Doskonale widać to w Avengersach i kiedy inni mogą posądzić produkcję o kiczowatość, Paczara będzie jej bronić. Bo czasami lubię być naiwna. I dobrze mi z tym ;)

13. Rozrywka
Nie miejmy złudzeń, Czas Ultrona to nie jest film wybitny. To nie jest nawet produkcja, przy której można zrobić wielkie WOW. To zwyczajnie kawałek dobrze zrobionej rozrywki. Takiej, na którą przyjemnie się paczy i nie trzeba za dużo myśleć, bo jak się zaczyna to pojawiają się zgrzyty. Paczara postanowiła się dobrze bawić i sobie tego dumania oszczędzić. 

Dzieje się tu naprawdę dużo i szybko. To teraz Paczara leci nadrabiać Agents of S.H.I.E.L.D!

Etykiety: , , , ,