Realizując swoje silne postanowienie dogłębniejszego
zapoznania się z ofertą serialową The CW, Paczara natrafia na coraz to nowe
produkcje. Niektóre kończą się zupełną porażką, jak Jane the Virgin (zupełnie
nie mój typ), niektóre od razu zdobywają moje serce. Do tych drugich z
pewnością należy najnowsza produkcja stacji - iZombie.
|
Zaraz Paczara zaserwuje wam prawdziwy serialowy smaczek :) |
iZombie to serial powstały na bazie komiksu pod tym samym
tytułem od DC. Jego autorami są Chris Robertson i Michael Allerd (który to
stworzył też genialne intro do telewizyjnej produkcji). Paczara komiksu nie
czytała ale serial od razu mnie wciągnął. A ja nawet nie przepadam za
produkcjami zawierającymi choćby szczątkowe ilości żywych trupów! Paczara
próbowała raz oglądać The Walking Dead. Bardzo usilnie próbowałam ale
oczywiście nic dobrego z tego nie wyszło. iZombie to jednak zupełnie inna
bajka. Wystarczy wspomnieć, że narracja jest prowadzona z punku widzenia zombie
właśnie.
Olivia Moore to młoda dziewczyna stawiająca pierwsze kroki
na ścieżce kariery medycznej. Ma dobrą pracę, oddanych przyjaciół, rodzinę i
narzeczonego, którego bardzo kocha. Wszystko zmienia się pewnej nocy, gdy
zostaje zaproszona na imprezę. Na łodzi, gdzie bawi się ze znajomymi
niespodziewanie wybucha pożar. Dziewczyna budzi się rano w… worku na zwłoki!
Okazuje się, że została zadrapana przez zombie-dilera narkotyków, co skutkowało
przemianą w jedzącego mózgi nieumarłego. Życie Liv zmienia się diametralnie.
Dziewczyna rzuca posadę w szpitalu dla pracy w biurze koronera, zrywa zaręczyny
i próbuje przyzwyczaić się do nietypowej diety. Nowe miejsce pracy uświadamia
jej, że sytuacja w jakiej się znalazła, może być zarówno obiektem fascynacji,
głównie ze strony jej szefa Raviego, jak i użytecznym narzędziem pomagającym w
rozwiązywaniu spraw morderstw. Z chwilą, gdy Liv zjada mózg, przejmuje nie
tylko wspomnienia ale i osobowość ofiary. Udając medium, pomaga detektywowi
Babinaux z Wydziału Zabójstw Policji Seattle w zaprowadzeniu sprawiedliwości.
|
Nie ma to jak poranek po dobrej imprezie! ;) |
Serial ma formę typowego procedurala. Co tydzień, razem z
Liv, bierzemy udział w śledztwie prowadzonym w sprawie kolejnych morderstw. Kryminalne
zagadki są naprawdę ciekawe i przemyślane (może z wyjątkiem pierwszej, której
motyw mnie zupełnie nie przekonywał – serio, wszystko z powodu pierścionka?). Jednocześnie
w tle przewija się wątek dotyczący powoli rozrastającej się epidemii zombizmu.
Bycie nieumarłym jest w serialu traktowane jako efekt infekcji, na którą Ravi,
z pomocą Olivii i kilku „przyjaznych zombie”, próbuje znaleźć lekarstwo. Jak
się okazuje, nie wszyscy jednak marzą o wyleczeniu. Co gorsza, mają znacznie mniej
pokojowe sposoby zdobywania pożywienia niż nasza bohaterka. Muszę przyznać, że
ta chęć pozostania nieumarłym jest dla Paczary zupełnie niezrozumiała. Kto
chciałby jeść mózgi, nie czuć smaków i całe życie wyglądać jak skrzyżowanie emo
z albinosem?
iZombie najwięcej zyskuje dzięki ciekawym zabiegom zmiany
osobowości głównej bohaterki. Liv, zjadając mózg ofiary, przejmuje też część
jej cech charakteru, leków czy pragnień. Jest to przyczyną wielu zabawnych
sytuacji ale też ważnym motorem zmian. Liv paranoiczka, Liv artystka, Liv
hakerka, Liv matka, Liv seryjny morderca – wszystkie te osobowości są wspaniale
wykreowane i wprowadzają niesamowity dynamizm i nieustanny powiew świeżości do
serialu. Twórcy mają tu praktycznie nieograniczone możliwości i ogromne pole do
popisu, co nastraja bardzo optymistycznie, jeśli chodzi o przyszłość produkcji.
Serial obfituje także w pełne humoru, służące rozładowaniu
napięcia dialogi i równie doskonałe sceny w typowo komediowym klimacie.
Majstersztykiem jest scena przesłuchania pewnego snowboardzisty, podczas której
detektyw Babinaux nie wypowiada ani jednego słowa – za to jego twarz mówi
wszystko. Świetnie wypada też pierwsze spotkanie Liv z Blainem, jej
artystyczne poszukiwania przy muzyce Cheta Bakera, czy nowo nabyte umiejętności
wschodnich sztuk walki.
Paczara jest pod wrażeniem jak z rolą Olivii radzi sobie
Rose McIver. Widziałam ją wcześniej w kilku produkcjach (pamiętacie Dzwoneczka
z Once Upon a Time? A Vivian z Masters of Sex?) i już wcześniej przykuła moją
uwagę, jednak to dopiero główna rola w iZombie pozwoliła jej rozwinąć skrzydła.
McIver wykonuje tu trochę podobną pracę jak Tatiana Maslany w Orphan Black,
jednak oczywiście na mniejsza skalę. Granie wielu różnych charakterów z
pewnością do najłatwiejszych nie należy, jednak obie aktorki radzą sobie z tym
znakomicie. Paczara nie ma na razie także nic do zarzucenia reszcie obsady.
|
Któż mógłby zagrać tego złego zombie lepiej niż Anders? |
Jednak, poza Rose, wybijają się tylko dwie postaci. David
Anders grający Blaine’a DeBreese, stwórcę Liv,
jest jak zwykle zachwycająco doskonały w swojej roli bad guya. Paczara
uwielbia tego aktora i jego wszystkie mroczne kreacje. Świetnie radzi sobie
także Bradley James (znany przede wszystkim z roli Artura w serialu Merlin),
tym razem w wersji ”blady brunet wieczorową porą”. James wciela się w rolę
przyjaznego zombie i potencjalnego chłopaka Liv – Lowella Caseya. Paczara
przyznaje, że sceny z jego udziałem są naprawdę elektryzujące i pełne napięcia.
iZombie to prawdziwa perełka wśród najnowszych serialowych
produkcji. Serial jest lekki i niesamowicie wciągający. Śmiem stwierdzić, że to
najsłodszy serial o zombie jaki przyjdzie wam zobaczyć. Paczara nigdy by się
nie spodziewała, że polubi serial o żywych trupach jedzących ludzkie mózgi. A teraz tylko na mnie popatrzcie, jak
pozostaję iZombie na dłużej ;)
|
Na koniec męska część obsady z kwiatami. Chyba nic nie mogłoby scharakteryzować tego serialu lepiej! (Paczara nie może znaleźć skąd jest to zdjęcie, także jakbyście się przypadkiem dowiedzieli, to byłabym wdzięczna za podzielenie się ze mną tym sekretem. EDIT: Dzięki nieocenionej Kasi już wiem, że piękne foto pochodzi z twittera Rose. Yupi! :)) |
Etykiety: serial, USA