'-To trochę nieuczciwe, nie sądzisz? – powiedział polityk do szpiega', czyli 'The Game' is on.



Pamiętacie Paczełkinarium Noworoczne, gdzie Paczara wymieniała seriale do popaczenia w tym roku? Nie? Nic straconego, tutaj możecie sobie przypomnieć co nieco ;) Paczara, z mniejszą lub większą konsekwencją, stara się realizować założenia tej listy. Jednym z nowych paczadeł, które mnie mocno  zaintrygowało jest The Game.

Plakat taki piękny, gości już któryś tydzień z rzędu na paczarowym pulpicie.
To 6-odcinkowa produkcja od niezawodnego BBC, z wątkiem szpiegowskim w tle Jej twórcą jest scenarzysta znany z Being Human i Doctora Who -  Toby Whithouse. Akcja miniserialu toczy się w czasach Zimnej Wojny, a konkretnie w 1972r. Brytyjski kontrwywiad otrzymuje informację o ściśle tajnej akcji przygotowywanej przez wrogie służby ZSRR. Operacja „Szkło” ma być zakrojonym na szeroką skalę  uderzeniem w Wielką Brytanię. Nie wiadomo jednak nic o jej konkretnych aspektach. Do rozpracowania akcji zostaje wyselekcjonowana specjalna grupa najlepszych kontrwywiadowców.

Paczara oglądała The Game z prawdziwym zachwytem. Zanim jednak przejdziemy dalej może kilka podstawowych faktów kluczowych dla zrozumienia fabuły. Zagadnienie zimnej wojny sobie ominiemy bo z grubsza wszyscy wiedzą o co chodzi, a na temat szczegółów powstają wielkie akademickie tomiszcza. To co nas interesuje to wojna wywiadów. A zwłaszcza brytyjskie służby. Otóż głównym bohaterem The Game są pracownicy Mi5 – czyli Służby Bezpieczeństwa Jej Królewskiej Mości. Mi5 zajmuje się działalnością kontrwywiadowczą, czyli najprościej mówiąc walką z obcym wywiadem na terenie kraju, unieszkodliwianiem go i zapobieganiem wyciekom informacji. Kolejną ważną służbą z punktu widzenia fabuły serialu jest Mi6 – a więc wywiad, tajna organizacja działająca poza granicami kraju w celu zdobycia informacji i przeprowadzenia operacji specjalnych. Znanym nam dobrze z popkultury agentem Mi6 jest James Bond. Oprócz „Piątki” i „Szóstki” istnieje jeszcze Centrala Łączności Rządowej (GCHQ) zajmująca się kryptografią i kryptoanalizą, a także pozyskiwaniem informacji z środków łączności (zakodowane przekazy, teraz komórki, internety itp. – patrz afera Snowdena). Poza tym, to ta służba od złamania kodu Enigmy, co możemy sobie obejrzeć w The Imitation Game (z Benedictem Cumberbatchem w roli Alana Turinga). 

Paczara uwielbia szpiegowskie thrillery. Rozgrywki wywiadów bywają iście pasjonujące.

Wróćmy jednak do The Game. Głównym bohaterem serialu jest agent Joe Lambe (Tom Hughes). Poznajemy go w dość dwuznacznych okolicznościach, notabene w Polsce w 1971 r., gdy oferuje swoje usługi wywiadowi radzieckiemu – KGB. A przynajmniej wydaje nam się, że na taką właśnie scenę patrzymy. Zakochany w Rosjance Juli, Joe jest gotów sprzedać ściśle tajne informacje w zamian za zjednoczenie kobiety z synkiem. Okazuje się jednak, że spotkanie było zasadzką. Julia ginie a Joe zostaje schwytany. Rok później widzimy go już w kwaterze głównej Mi5, gdzie skwapliwie wykonuje obowiązki agenta operacyjnego kontrwywiadu. Wtedy to z Mi5 kontaktuje się rosyjski szpieg – Arkady, twierdząc, że posiada informacje na temat przygotowywanej przez wrogie służby akcji „Szkło”. Szef kontrwywiadu (o pseudonimie Daddy) kompletuje zespół w skład, którego wchodzą doskonały analityk i strateg Sarah Montag, jej mąż Alan - specjalista od łączności i techniki, wysoki stanowiskiem Bobby Waterhouse, początkująca agentka Wendy Straw, Detektyw Jim Fenchurch oraz Joe. Zaczyna się walka z czasem o rozwikłanie tajemnicy mogącej zdestabilizować cały kraj, a co za tym idzie zmienić losy Zimnej Wojny. Jednocześnie Joe prowadzi swoją osobistą wendetę skierowaną przeciwko mordercy ukochanej. 

Wątek miłosny wydawał się Paczarze nieco naciągany i tandetny. Jednak jego rozwiązanie to prawdziwy majstersztyk!

The Game zaimponował Paczarze zgrabnym i przemyślanym poprowadzeniem wątku afery szpiegowskiej. Fabuła ciągle trzyma  w napięciu i nieustannie stara się czymś widza zaskoczyć. Szpiegowskie rozgrywki są prawdziwie pasjonujące. To wieloaspektowa gra tajemnic, pozorów i niedomówień. Nie można być niczego pewnym. Paczarze dużo rzeczy udało się przewidzieć ale to chyba raczej kwestia mojego osobistego skrzywienia, powiedzmy, zawodowego. Jednak, nawet gdy watek rozwijał się zgodnie z moją koncepcją to i tak poszczególne jego aspekty wprawiały mnie w zdumienie. Prawdziwy majstersztyk to jednak ostatnie odcinki, kiedy do bohaterów powoli dociera o co tak naprawdę toczy się gra. Zaczyna się spektakl wzajemnych podejrzeń i polowanie na kreta. Paczara nie była w stanie przewidzieć tożsamości zdrajcy. Nie dlatego, że mógł nim być każdy. Dlatego, że nikt nie mógłby nim być. Poznawszy bohaterów, Paczara żywiła głupią nadzieję, że to jakieś nieporozumienie. Wszystkie postaci były w pewnym sensie nieskalane podejrzeniem. Jedynym, co do kogo można było istotnie mieć wątpliwości był sam Joe. 

Co kryje się za operacją "Szkło"? I kto naprawdę jest zdrajcą?

Przeszłość Joego od samego początku jest niejasna. Wiemy jedynie, że jest świetnym fachowcem. To człowiek o mrocznych i niezwykłych talentach i takowej powierzchowności. Bardzo długo nie dostajemy na jego temat żadnych informacji oprócz, nieco tandetnego zdaniem Paczary, wątku wielkiej miłości do Juli. Nie wiemy nic o rodzinie bohatera, jego życiu przed ani w początkach pracy w Mi5. Dodatkowo tu i tam podrzucane są nam aluzje co do jego możliwej zdrady. Paradoksalnie te aluzje upewniły Paczarę, że pan Lambe zdrajcą nie jest. Mimo wszystko nie można było założyć, że to jednak przypadkiem nie on stoi za całą mistyfikacją. 

Paczarę szalenie wciągnęło samo oglądanie pracy kontrwywiadu, jego żargonu i mechanizmów działania. Mogą one wydawać się nieludzkie ale z pewnością są skuteczne. Idąc do takiej pracy kwestie moralne najlepiej zostawić w domu. Oczywiście Mi5 jest tu przedstawiane w roli tego dobrego, więc jego działania są jakby z góry usprawiedliwione a ich wymowa znacznie złagodzona. Ponadto z The Game wyłania się bardzo ciekawy obraz stosunków międzynarodowych. USA nazywane jest tu kuzynami i tak naprawdę to nie musi o niczym wiedzieć, a Francuzów zdecydowanie nie warto prosić o przysługę. 

Gra aktorska, jak zwykle w serialach BBC, stoi na bardzo wysokim poziomie. Paczara spotkała wielu starych znajomych, o których talencie jest już przekonana jak znany z roli Andersona w Sherlocku - Jonathan Aris wcielający się tu w fajtłapowatego tech-speca, czy Shaun Dooley w roli dzielnego detektywa wydziału specjalnego policji, którego mogliśmy podziwiać wcześniej w Misfits, czy Broadchurch. Zaintrygowało mnie też wiele nowych dla mnie, bardzo charakterystycznych twarzy ale za to o niewątpliwie ogromnych zdolnościach aktorskich – jak Victoria Hamilton, Chloe Pirrie, czy Paul Ritter. 

Najbardziej jednak Paczara jest oczarowana, wcielającym się w rolę Joe, Tomem Hughesem. Aktor to niezwykle urodziwy trzeba przyznać. Atrybutem Toma jest jednak nie tylko posągowa uroda, ale i niemały talent aktorski. Paczara wierzyła w Joe-agenta (no może z wyjątkiem tego, że był zbyt ładny, przez co zwracałby uwagę wszystkich a jego profesja wymaga ogromnej dyskrecji przecież). Wierzyła w Joe-kochanka, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę mistrzowskie zakończenie tego wątku. Wierzyła wreszcie w bardzo skrzywdzonego i złamanego człowieka. Paczara przepowiada Tomowi obfitującą w dobre role przyszłość i już rozpoczyna fanienie. 

Serial tak bardzo brytyjski musiał zdobyć serce Paczary!

Serial, jak zwykle przy produkcjach BBC (tak wiem znowu ale to warto podkreślać), jest świetnie skomponowany i przemyślany w każdym detalu. Kostiumy i dekoracje z łatwością przenoszą nas do lat 70’. Poza tym, serial ocieka brytyjskością. Paczara dawno nie widziała, aż tak pięknie brytyjskiego serialu! Olśniewa także muzyka, uderzająca w niepokojące tony, budząca dreszczyk emocji i doskonale podtrzymująca napięcie. 

Paczara zachęca Was bardzo do sięgnięcia po The Game. To serial-układanka, który dostarcza widzowi wielu zagwozdek jak i wrażeń. Poza tym stylistyka Londynu lat 70’ pozostawia niezatarte wrażenie. Dodatkowo dobrze czasami odpocząć od technologicznych sztuczek i zanurzyć się w świat tradycyjnego dobrego szpiegostwa.

Etykiety: , ,